Odwiedziłam córkę i myślałam, że zostanę u niej na kilka tygodni, ale wytrzymałam tylko dwa dni. Z taką rodziną nie da się żyć

Zapytałam córkę, czy mogłabym się u niej zatrzymać na jakiś czas, ponieważ u mnie w domu trwał remont. Nie miała nic przeciwko. Jednak nie udało mi się tam wytrzymać nawet kilku dni. Spakowałam rzeczy i wróciłam do siebie.

Nigdy nie kłóciłam się z moim mężem, a jeśli dochodziło do sporów, to szybko się godziliśmy. Szanując siebie nawzajem, podejmowaliśmy wszystkie decyzje wspólnie. Mieliśmy podział obowiązków domowych, co sprawiało, że nie było żadnych problemów.

Dzieci często zachowują się tak, jak rodzice. Z tego powodu myślałam, że moja córka będzie żyć w zgodzie ze swoim mężem, tak jak ja żyłam z moim. Od zawsze była bardzo towarzyska i miała wielu przyjaciół. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś ją obrażał czy dokuczał jej — była duszą towarzystwa.

Później pojawił się Mateusz, którego od razu nie polubiłam. Nie chciałam, żeby razem mieszkali i zakładali rodzinę, ale córka była nim zauroczona i robiła wszystko, żeby zwrócić jego uwagę. Postanowiłam się nie wtrącać, w końcu to był jej wybór.

Po ślubie wzięli kredyt na małe mieszkanie. Pomogłam im finansowo, bo nie chcieli wydawać dużo pieniędzy na wynajem. Wyglądało na to, że nie mają problemów w związku, córka nie narzekała. Mateusz też miał oszczędności, więc spłacili kredyt szybko i żyli bez zmartwień. Zaczęłam żałować, że początkowo miałam o nim złe zdanie.

Rok temu zmarł mój mąż. Zamknęłam się w sobie i nawet z córką nie miałam ochoty rozmawiać. Postanowiłam zrobić remont, żeby odświeżyć mieszkanie. Powiedziałam córce o swoich planach i chciałam się na kilka miesięcy przenieść do niej. Ona i Mateusz byli z tego zadowoleni. Ponieważ nie mieli dzieci, dali mi jeden pokój. Gdybym wcześniej wiedziała, w jakich warunkach żyją, nie przyszłoby mi do głowy się tam przeprowadzać.

Nie zmywali naczyń ani nie sprzątali, kupowali nowe, gdy stare były już brudne, a jedzenie na nich zaschnięte. Nie wiadomo, kiedy ostatnio sprzątali, bo wszędzie biegały karaluchy, a kurz unosił się w powietrzu przy każdym ruchu.

— Mateuszu, — powiedziałam do zięcia, — nie uważasz, że już czas posprzątać w domu? — Zięć spojrzał na mnie podejrzliwie i odszedł do pokoju, nic nie mówiąc. Musiałam sama posprzątać przynajmniej kuchnię, żeby dało się tam jakoś funkcjonować.

Kiedy córka wróciła do domu, od razu zauważyła porządek w kuchni. Od kilku dni gotowała jedzenie i od razu wszystko zjadała, nie zostawiając nic w lodówce.

Mateusz lubi tylko świeżo przygotowane jedzenie. Po obiedzie, który córka przygotowała, Mateusz nawet nie umył po sobie talerza. Kiedy zwróciłam mu uwagę, córka zrobiła wielkie oczy, jakby zobaczyła ducha. Po chwili, gdy Mateusz wyszedł z kuchni, powiedziała mi, żebym lepiej nie robiła mu uwag, bo się denerwuje.

Chwilę później usłyszałam, jak w innej pokoju Mateusz krzyczy na córkę, mówiąc, że jeśli w domu są dwie kobiety, to one powinny sprzątać, a on będzie odpoczywać, bo chodzi do pracy.

Nie wyobrażam sobie, jak moja córka może żyć z takim człowiekiem. Ja bym tego nie wytrzymała i natychmiast złożyłabym pozew o rozwód. Wydawało mi się, że w dzisiejszych czasach unika się takich ludzi, ale moja córka stara się dostosować, żeby go nie denerwować.

Spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do swojego mieszkania. Po kilku dniach zrozumiałam, że nie da się tam żyć. Gdyby mój mąż żył, sam zmusiłby zięcia do rozwodu z naszą córką.