Ona sama odeszła od męża po 30 latach małżeństwa

Irena była skromną, cichą dziewczynką. Pilnie uczyła się w szkole, przyjaźniła się tylko z jedną koleżanką z klasy, z resztą nie miała wielu znajomych. Chłopcy ją lubili – była bardzo sympatyczna, blondynka z krzywym nosem. Irena nie zwracała uwagi na spojrzenia kolegów z klasy i innych chłopaków, ponieważ miała surową matkę. To ona zwracała na nich uwagę, nieustannie opowiadała córce, jak ważne jest z wyróżnieniem ukończyć szkołę, zdobyć zawód. Dopiero wtedy można myśleć o romantycznych głupotach, które niszczą życie młodych dziewcząt. Matka nie szczędziła przykładów z życia, opowiadając o jednej córce swojej przyjaciółki, sąsiadce czy wspominając własne życie.

Matkę Ireny można było zrozumieć, sama wychowywała córkę, chroniła ją przed wszelkimi nieszczęściami.

Irena była skromną, cichą dziewczynką. Pilnie uczyła się w szkole. W tej samej szkole uczęszczał Jerzy, który już kończył naukę. Przystojniak, zawsze w centrum uwagi dziewcząt, nie tylko z jego klasy. Dziewczyny często kłóciły się na przerwach przez niego. A on, zawsze był miły dla wszystkich i każdej, zawsze znajdował czas dla każdej sympatycznej dziewczyny. Miał wielu przyjaciół, zbierał całe grupy. Nigdy nie zwracał uwagi na szarą myszkę Irenę, nie widział jej w żadnych towarzystwach. Skończył szkołę z rozmachem i poszedł studiować. Dobrze orientował się w samochodach. Jego ojciec, prawie jedyny we wsi, miał “Fiata”, więc dawał synowi możliwość przejażdżki i pogłębienia wiedzy. Jerzy poszedł na studia na mechanika.

Po ukończeniu szkoły zawodowej wrócił do rodzinnej wsi. Zatrudniono go w lokalnym gospodarstwie państwowym, miał złote ręce i bystry język. Zauważył Irenę. Cicha i urocza wracała pewnego dnia do domu sama.

Wykorzystał całe swoje uroku, ale ona nawet na niego nie spojrzała. On nie był z tych, którzy się poddają. Odprowadził ją aż do domu. Sprawdził informacje u przyjaciół i znajomych. Okazało się, że nic mu nie wyszło, “Nie dla ciebie mama kwiatki hodowała”, śmiali się z niego chłopcy.

Postanowił pójść najtrudniejszą drogą, najpierw zdobyć zaufanie matki. Och, jak trudnym było to zadanie. Była nauczycielką w szkole podstawowej i do dziś pamiętała wszystkie wybryki Jerzego w szkole. Mimo to Jerzy wiedział, jak się zachowywać. Często jeździł po ulicy, gdzie mieszkała Irena z matką, zawsze się witał przy spotkaniu, składał komplementy, interesował się, jak się ma Pani Regina. Czasami wychodziło to bardzo śmiesznie…

– Pani Regina, pozwól, że Pana podwiozę. Pani ma dziś piękną sukienkę, może ją zabrudzić…

Ona uśmiechała się w odpowiedzi, czasami zgadzała się, gdy się spóźniała. Jerzy kontynuował. Prosił rolników o zamówienia, jeśli coś trzeba było dostarczyć Pani Reginie. Zawsze oferował męską pomoc, wiedział, że mieszkają we dwoje.

– Jerzy, – mówiła poważnie Pani Regina, – wiem, dlaczego tu zaglądasz. Jesteś dobrym mężczyzną, dorosłym, na pracy mówią o tobie dobrze, tylko Irenka jest zupełnie inna. Przygotowuje się do dalszej edukacji. Ona myśli o czymś innym, nie psuj jej życia.

– Pani Regina, Irena nie daje mi spokoju. Wyjdę za nią! – zdecydowanie powiedział Jerzy. – Wie pani, zawsze było dużo dziewczyn wokół mnie, ale Irena jest wyjątkowa! Będziemy wam wnuków rodzić.

W pracy śmiali się z niego, myśleli, że się załamie, bo jest dorosły, a ona jest tylko dziewczyną – absolwentką. “Czy Irena się tobie podobała? To nie twoja bajka. A co z Walentynką z sąsiedniej wsi?” i tak dalej. On tylko odmawiał mężczyznom w pracy. Zaczął się o Irenę starać, podwozić ją, odprowadzać, spotykał się z nią przy sklepie lub w szkole. Zawsze żartował, uśmiechał się, a samowi zapierało dech na jej widok. Rozumiał, że Irena skończy szkołę i wyjedzie na studia, a tam taką piękność nie przepuszczą.

Irena skończyła szkołę, wyjechała na studia. Jerzy nie odpuszczał, zawsze starał się pomóc Pani Reginie, to niesie torby, to coś naprawia na podwórku, to zawozi do okolicy. Stał się dla niej jak syn, Pani Regina przyzwyczaiła się do niego. Irena wróciła na lato szczęśliwa, dostała się na studia! Niezależnie od tego, jak odmawiała “narzeczonemu”, on zawsze był obok niej. Nic mu nie obiecała, o niczym nie prosiła, po prostu czekała na wrzesień, aby jak najszybciej rozpocząć nową, tak długo oczekiwaną dla niej życie.

– Moja żona nie będzie pracować! – mówił Jerzy. – Czy ta nauka ci się przydała? Ireno, i tak wyjdę za ciebie. Albo nie pasujesz?

– O czym mówisz, my z matką tak długo do tego dążyłyśmy. Po co ja ci? Z mną jest nudno. Chcę dalej się uczyć, wcześnie jest mi o ślubie myśleć. Mama będzie przeciw.

– Dawno powiedziałem twojej mamie, że wyjdę za ciebie. Zapamiętaj, Ireno – będziesz tylko moja!

Dziewczyna śmiała się w odpowiedzi, myśląc, że to wszystko jest niepoważne. Wyjechała na studia. Jerzy kontynuował pracę, nie zapominał odwiedzać sąsiednią wieś. Często pytał Panią Reginę, jak się ma Irena. Sam nie zdecydował się napisać, po co? Wkrótce Irena wróci, skończy 18 lat.

Wróciła po pierwszym roku, z wyróżnieniem zdała egzaminy, jeszcze bardziej się rozpieściła. Matka była bardzo dumna z córki. Jerzy poświęcał cały swój wolny czas studentce, zapomniał o wszystkich przyjaciołach i znajomych. Irena się poddała, nie wytrzymała i zaczęła przyjmować zaloty, prezenty od młodego mężczyzny.

– Jerzy, mam tylko jedną dziewczynę, jedyną, nie psuj jej życia. Niech dokończy naukę. A potem się pobierzecie – prosiła ją czuło Pani Regina.

– To już zależy, ciociu Walio – szczęśliwie odpowiadał Jerzy. – Ile czekałem na nią… Ile mnie męczyła. Będzie moja! Zawsze mówiłem!

Całe lato spędzili razem. Jesienią Irena znowu wyjechała, Jerzy zaczął do niej jeździć do miasta w weekendy. Wieczorem, niespodziewanie pojawiał się z kwiatami na ojcowym “Fiacie”.

– Ireno, zacząłem budować dom dla nas. Tylko skończysz naukę, od razu się pobierzemy!

– Po co się spieszyć. Czy mnie zapytałeś? Może chcę zostać w mieście – figlarnie odpowiadała Irena.

– A zapamiętaj, Irenko: jak mąż powie, tak będzie! Jak za kamienną ścianą za mną będziesz!!!

Jerzy zaczął do niej jeździć do miasta w weekendy, czasami wieczorem niespodziewanie pojawiał się z kwiatami na ojcowym “Fiacie”. Już nie mogli bez siebie. Oboje czekali na lato, aby być razem, Jerzy pracował, cały wolny czas poświęcał na budowę domu. Rodzice, przyjaciele i krewni pomagali, jak to zwykle bywało na wsi.

Sprawy szły szybko, jakby przygotowywali się do ślubu. Po drugim roku studiów, Irena wróciła do domu, Jerzy wraz z rodzicami narzeczonymi zjawił się u nich. Płakały zarówno matka, jak i córka, ale zgodę dali, Irena była już zakochana w chłopaku, Pani Regina z całej wsi słyszała tylko, że Jerzy buduje dom dla jej córki.

Ślub odbyli w sierpniu, z rozmachem! Cała wieś świętowała dwa dni. Młodzi byli szczęśliwi, szczególnie Irena. Od dawna była jak za kamienną ścianą za swoim mężem, jeszcze od czasu, gdy po raz pierwszy powiedział, że wyjdzie za nią. Dziewczyna wyjechała na studia, a Jerzy kończył budowę. Jaki przestronny i przytulny wyszedł dom! Rodzice na ślub podarowali samochód. Gdy wszystko w domu było już gotowe, Jerzy przyjechał i odebrał Irenę z miasta.

– Ireno, mówiłem przecież – moja żona nie będzie pracować! Spójrz, jaki dom zbudowałem dla nas – pokazując dom, mówił Jerzy. – A jeśli chcesz dokończyć naukę, przejdź na zaoczny. Żona musi być przy mężu!

Na początku Irena się rozczarowała, potem zająła się urządzaniem domu, zaczęła lubić życie rodzinne. Wkrótce zaszła w ciążę i urodziła dziewczynkę. Mąż był szczęśliwy, ale czekał na chłopca. Dwa dni spacerował z przyjaciółmi, świętował narodziny.

Pani Regina, choć była przeciwko temu, aby Irena rzuciła naukę, po narodzinach wnuczki się ociepliła. Nie miała w synożonie nic do siebie, córce tylko mówiła, jak miała szczęście z mężem. Jerzy po narodzinach córki Ani nie spieszył się do domu, choć kochał dziewczynkę. Zatrzymywał się w pracy, brał nadgodziny. W domu mówił, że stara się dla rodziny, wkrótce wszystko się zwróci… Irena nie kłóciła się, była taka sama cicha i delikatna, naprawdę była najlepszą żoną dla swojego męża. W nowym domu z każdym dniem stawało się coraz przytulniej, widoczna była kobieca ręka. W ogrodzie wszystko było piękniejsze, na podwórku bardziej przyjazne. Irena była doskonałą gospodynią i matką. Babcie zawsze chętnie bawiły się z wnuczką, ale Irena wszystko zdążyła i rzadko prosiła o pomoc.

Po dwóch latach urodziła Kasię, poród był trudny, dziewczynka była duża. Irenie zajęło dużo czasu, aby wrócić do zdrowia. Dzięki matce, która pomagała z dziewczynkami. Jerzy był szczęśliwy. Ale prawie nie pojawiał się w domu, zaczął jeździć do sąsiedniej brygady pomagać, brakowało im mechaników. Jednak nie tylko pomagał… Walentyna, z którą jeździł kilka lat temu, pracowała tam samo.

Jerzy cieszył się z córek, ale często przypominał żonie, że nie można się zatrzymywać na synie.

– Irenko, na pewno urodzisz mi syna! Prawdziwego bohatera! – mówił Jerzy, bawiąc się z córkami. – Tak jest?

Irena odwracała wzrok. Jej zdrowie znacznie się pogorszyło, po Kasi potrzebowała czasu na regenerację. Nie mogła długo być w ciąży. Lekarze wielokrotnie kierowali ją na leczenie do szpitala.

Gdy żony nie było w domu, Jerzy się nie nudził, przypominał sobie wszystkie stare grupy. Zaczął pić. Przeniósł się ze swojego gospodarstwa do sąsiedniego, do brygady, gdzie brakowało pracowników. Tam obiecywali mu wkrótce stanowisko starszego mechanika, a potem brygadzisty. Szybko awansował, nie bez pomocy Walentyny. Plotki zaczęły się rozchodzić o tej “wspaniałej” kobiecie, która pomagała jej mężowi.

Ona nie wierzyła plotkom, uważała, że to wszystko z zazdrości. Aż pewnego dnia mąż wrócił do domu z Walentyną, czekała na niego w samochodzie, podczas gdy on szukał potrzebnego narzędzia w garażu. Siedziała z przodu, na tym miejscu zawsze siedziała tylko Irena… Irena porozmawiała z mężem.

– Irenko, moja dziewczyno! Moje sprawy zawodowe cię nie dotyczą – przerwał rozmowę o Walentynie. – Jesteś moją żoną i musisz mi ufać! A nie tym, którzy coś o mnie mówią. W domu wszystko jest i będzie jeszcze więcej! Jesteś za mną jak za kamienną ścianą. Zapamiętaj to! I zajmij się wychowaniem córek…

Irena była przygnębiona, postanowiła porozmawiać z matką, bolało ją i bolało, bo była dobrą, wierną i uczciwą żoną. Pani Regina wysłuchała córki, współczuła jej, potem powiedziała:

– Ireno, może nie wszystko jest tak, jak sobie wyobraziłaś? On jest dobrym mężem i ojcem! Czyż się mylę? Tak bywa, w młodości wszystko wydaje się tylko bardzo złe i dobre. Masz dwie córki, pomyśl lepiej o nich i o swoim zdrowiu. Wkrótce wszystko się ułoży.

– Mamo… wszyscy mówią! Nawet się nie ukrywają…

– Ireno, twój mąż zawsze wraca do domu?

– Tak, ale…

– Ireno, musisz pomyśleć o swoim zdrowiu. Urodzić syna, wiesz jak Jerzy o tym marzy.

– I ty tam sama. Wszystko wiem! Ale lekarze mówią… Jeśli on się dowie, to w ogóle odejdzie… Mamo, co robić?

– Masz rodzinę – to najważniejsze. Zajmij się rodziną. Wykorzystaj cierpliwość.

Nie, jej matka nie była bezwzględna, sama wiedziała, jak trudno wychowywać jedno dziecko, samotność nie jest najlepszym pomocnikiem w wychowaniu. Pani Regina od dawna była świadoma wybryków zięcia, jak mogła, chroniła córkę przed tymi plotkami, ale to wieś! Nic nie ukryje się przed innymi.

Dopiero po 10 latach Irena mogła obdarować Jerzego tak długo oczekiwanym, wyjątkowym i najlepszym synem, jaki mógł się urodzić od takiego ojca. Jerzy świętował narodziny syna prawie jak własny ślub, cała wieś świętowała. Spotkał żonę na nowym “Volge”, oblał Irenę i personel szpitala prezentami i kwiatami. Był szczęśliwy!

Ile Irena znosiła przez te 10 lat, płakała, nauczyła się udawać, że nie zna wszystkich – Walentyny, Marzeny, Natalii i innych. Była dobrą gospodynią i matką, za co nie raz Jerzy ją krytykował. “Co możesz zrobić? Zajmij się swoimi kwiatkami w ogródku i córkami. Więcej nie potrafisz.” Bolało ją słyszeć coś takiego. Dodatkowo czuła nie do zniesienia poczucie winy, że nie może urodzić mężowi syna. To tylko przytłaczało jej poczucie własnej wartości i szacunek do siebie. Nie starała się dobrze wyglądać, po co? Mąż i tak wolał inne kobiety i towarzystwo swoich kolegów. Irena całkowicie poświęciła się wychowaniu córek, chroniąc je przed wszystkim, co działo się w rodzinie. Pani Regina tylko współczuła córce, mówiła, że wszystko minie i się ułoży.

– Córuszko, wszystko się ułoży. On cię kocha! Kocha… Tylko ma taki temperament. Wykorzystaj cierpliwość.

Irena wierzyła, że z narodzinami syna do rodziny wróci miłość, wierność, Jerzy będzie lepiej traktował córki. Kochał córki, rozpieszczał je, nie żałował pieniędzy na nowe ubrania, rosły pięknie. Ale mało czasu spędzał z nimi, a w ogóle w domu.

Kiedy urodził się Roman Jurewic, w rodzinie nadeszło długo oczekiwane szczęście. Ojciec z pracy spieszył się do domu, po prostu nie odchodził od syna. Z miłością i szacunkiem zaczął się odnosić do żony.

Chłopiec rósł. Najpierw ojciec sam, potem razem z synem budowali na podwórku huśtawki, piaskownice, domki dla ptaków, proce, łuki i automaty. Córki również chętnie uczestniczyły w tym, ale ich zainteresowanie szybko malało, rosły już, myślały o czymś innym…

Pani Regina uspokoiła się, szczerze cieszyła się z szczęścia córki. Irena się przemieniła, dobrobyt rodzinny pasował jej tylko jak ulał. Miała wolny czas i zainteresowała się cukiernictwem. Piekła torty dla swoich, bardzo rzadko na zamówienie, to było bardziej hobby i odskocznia niż zarobek.

Szczęście trwało niedługo. Najstarsza wyjechała na studia, Roman już chodził do szkoły. Ojciec rozpieszczał go bez umiaru, gdy tylko mógł, brał go ze sobą do pracy, na ryby, do garażu z kolegami. Prawie od pierwszej klasy uczył go prowadzenia samochodu. Jerzy bardzo zaprzyjaźnił się z nowymi sąsiadami, mieli dwoje chłopców, a ich ojciec pracował w brygadzie u Jerzego. Dzieci spędzały razem czas.

Później Irena przyłapała męża z sąsiadką w kuchni, gdy obie rodziny świętowały kolejny ślub. Mąż długo się usprawiedliwiał, mówił, że kocha tylko ją, to była przypadkowość, głupota i więcej się to nie powtórzy. Ale zaczął częściej odwiedzać sąsiadów, prawie jak swoich. Irena chciała powiedzieć wszystko Teodorowi, sąsiadowi, ale się nie zdecydowała.

– Jesteś moją żoną!!! Kochaną i jedyną! A wszystko inne to bzdura – mówił Jerzy, obejmując płaczącą Irenę. – Spójrz, jakie mamy dzieci. Co ci znowu brakuje, zawsze płaczesz w kątach…

– Chcę zacząć pracować, choćby w bibliotece. Dziewczynki dorosłyły, wkrótce Kasia skończy szkołę. Romana prawie nie widzę, jest albo z tobą, albo ściga się z przyjaciółmi na motorze.

– Ireno, moja żona nie będzie pracować! – głośno i pokazowo powiedział Jerzy. – Mamy wszystko! Czego ci brakuje?

– Chciałabym… być wśród ludzi, bo cały czas jestem sama w domu. Tylko mama i dzieci, to cały mój świat. Twoi rodzice czasami nas odwiedzają. Jestem zmęczona…

– Czego ci brakuje? Spójrz, jaki masz ogród, jakie róże. A jakie pieczesz ciasta… Moja żona nie będzie pracować! I nie płacz, lepiej zajmij się sobą – tak odszedł do sąsiada za sprawami.

Znów łzy i… samotność.

Pani Regina bardzo zływała się zdrowiem. Dawno odeszła z pracy w szkole, od czasu do czasu zajmowała się przyszłymi pierwszoklasistami w domu. Przygotowywała drugą wnuczkę do rozpoczęcia nauki, opowiadała o mamie, jaka była mądra i piękna. Kasia dostała się na studia i wyparowała z domu.

Wkrótce Pani Regina zmarła, Irena długo żałowała.

Przyszedł jej na głowę wiele obowiązków. Nie sprzedała domu, w którym się urodziła i dorastała, dbała o niego nie gorzej niż o własny. Życie rodzinne Ireny stawało się z każdym rokiem coraz bardziej nie do zniesienia.

Nie sprzedała domu, w którym się urodziła i dorastała, dbała o niego nie gorzej niż o własny.

Mąż był brutalny, mógł ją obrazić, nie zauważał, jak Irenie jest źle. Uważał, że żona powinna cierpieć i wierzyć mężowi we wszystkim. Roman z każdym rokiem stawał się podobny do ojca. W szkole był takim samym łobuziakiem, przyciągał uwagę dziewczyn, co wywoływało niesamowitą dumę ojca. Prawie nie słuchał matki i jej moralnych nauk.

Najstarsza córka Ania została nauczycielką, jak babcia. Wyjechała do Krasnojarska, skąd dużo pisała i rzadko wracała. Kasia studiowała na ostatnim roku, coraz rzadziej przyjeżdżała do domu, mówiła, że po ukończeniu uczelni pojedzie do siostry.

Irena rzadko wychodziła z domu, tylko do domu rodziców. Nie miała przyjaciółek, bała się się zaprzyjaźnić z kimkolwiek, przez jeden nieprzyjemny przypadek z mężem i jedyną przyjaciółką. Do ich domu przychodzili tylko przyjaciele męża.

Roman ogłosił w 17 lat: dziewczyna, z którą się spotyka, jest w ciąży. Wtedy Irena nie wytrzymała i powiedziała mężowi WSZYSTKO! O ich życiu rodzinnym i metodach wychowania syna. On tylko machnął ręką:

– Ona nie jest pierwsza i nie będzie ostatnia. Nic się z nią nie stanie, wszystkie kobiety są takie same.

Irena przerażała się mężowi, nie mogła uwierzyć, że tyle lat żyje z takim człowiekiem.

Roman ożenił się tydzień przed osiągnięciem pełnoletności. Dziewczyna, która przyszła do ich rodziny, okazała się nie być łatwa. Z Ireną w ogóle się nie dogadywali, prawdopodobnie dlatego, że przyszła pasierbica wolała hałaśliwe towarzystwo, będąc w ciąży. Niestety, nie znosiła dziecka. Po dwóch latach małżeństwo Romana się rozpadło. Porzucił studia i poszedł do wojska.

Irena została sama. Często przypominała sobie słowa matki: „Taka rodzina, lepsza niż samotność”. Dzieci się rozeszły, mąż nadal chodził w prawo i w lewo. Ostatnią kroplą dla Ireny był incydent z sąsiadką, która przyszła do ich domu, powiedziała, że odchodzi od męża do Jerzego.

Irena się ucieszyła, jakby się uwolniła! Kamień z serca i ciała!!! Sama odeszła od męża po 30 latach małżeństwa do domu rodziców. Złożyła pozew o rozwód. Nie kłóciła się z Jerzym, nie wyjaśniała spraw, niczego nie dzieliła, tylko podziękowała mu za dzieci i odeszła, nic nie zabierając z rodzinnego gniazda.

Jerzy najpierw namawiał, przepraszał, usprawiedliwiał się, przysięgał, że nigdy więcej się tak nie stanie, potem groził. Ale Irene było to wszystko jedno, gorzej niż było, i tak już nie będzie!

Znalazła pracę w wiejskiej bibliotece. Miejscowe kobiety długo przekąsiły się jej zachowaniem, mówiły o głupim wyjściu Ireny: „w podeszłym wieku”. Ona nikogo nie słuchała, cicho żyła w swoim domu. Piekła torty na zamówienie. Córki ją wspierały, przyjeżdżały, odwiedzały oboje rodziców. Roman oczywiście przyjął wszystko po swojemu. Został mieszkać z ojcem, od czasu do czasu odwiedzał matkę. Odnalazł szczęście dopiero w trzecim małżeństwie, gdy zaczął mieszkać osobno, ze swoją rodziną.

Irena cieszyła się i radowała nowym dla niej życiem. Uwielbiała wnuki, jeździła do nich na wizyty, lubiła pracować, być wśród ludzi. Słodkie hobby z tortami sprawiało jej tylko przyjemność…