Ostatnio dowiedziałam się, że mój mąż miał inną kobietę. On sam mi wszystko opowiedział, przepraszał, a ja nie złożyłam pozwu o rozwód, postanowiłam żyć dalej, jakby nic się nie stało. Ale popełniłam jeden bardzo duży błąd, gdy o tym powiedziałam swojej najlepszej przyjaciółce
Ostatnio dowiedziałam się, że mój mąż miał inną kobietę. To prawda, nie jakieś plotki. Andrzej sam przyznał mi się do wszystkiego. Mąż zapewniał, że to był jednorazowy błąd, przekonywał, że więcej to się nigdy nie powtórzy i bardzo tego żałuje.
Andrzej powiedział, że sumienie nie dawało mu spokoju i zdecydował, że musi mi wszystko opowiedzieć, abyśmy wspólnie podjęli decyzję, co dalej. Mąż mówił, że to największy błąd, jaki popełnił w życiu i że więcej nawet nie pomyśli o czymś takim, chce o tym zapomnieć na zawsze.
Zawsze marzyłam, że będę miała najlepszego męża, że będziemy sobie wierni, bo będziemy się szczerze kochać, że między nami będzie tylko miłość i wzajemne zrozumienie.
W wieku 22 lat wyszłam za mąż za Andrzeja. Przed ślubem dałam mu do zrozumienia, że jeśli dowiem się o zdradzie, od razu odejdę, po prostu się rozwiedziemy, bo najbardziej cenię zaufanie i wierność w rodzinie.
Już po trzech latach urodziła nam się córeczka i doskonale zrozumiałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Ale wiedziałam, że zdrady nie wybaczę, nawet ze względu na dziecko.
Teraz mam 35 lat, szczerze kocham Andrzeja, a on kocha nas.
Co się ze mną stało przez te lata? Bardzo się zmieniłam. Wiecie, człowiek z wiekiem bardzo się zmienia, jego spojrzenie na świat i rodzinę również. Teraz nie jestem taka jak pięć lat temu, jestem zupełnie inna, a za kolejne pięć lat znów się zmienię, wartości też mogą się zmienić.
Ale największą wartością dla mnie teraz jest moja rodzina i bez względu na to, co się stanie w życiu, chcę ją zachować.
Kiedy Andrzej mi o wszystkim opowiedział, oczywiście byłam zaskoczona i ta wiadomość była dla mnie nieprzyjemna, ale nie byłam tak zasmucona, jak byłabym kiedyś. Wydaje mi się, że stałam się mądrzejsza, nie popełniam nierozważnych czynów, jak kiedyś w młodości.
Gdyby to się stało pięć czy dziesięć lat temu, odwróciłabym się i odeszła, złożyłabym pozew o rozwód, nie wysłuchawszy męża, ale teraz nie mogę tak postąpić. Teraz rozumiem, że takim postępowaniem tylko zrobię gorzej, nikomu to nie wyjdzie na dobre: ani mnie, ani dziecku, ani nawet Andrzejowi. Co dobrego bym tym osiągnęła?
Dlatego tym razem, dowiedziawszy się o przygodach ukochanego męża w jego krótkiej delegacji służbowej, oczywiście poważnie z nim porozmawiałam, Andrzej żałował.
Moja najlepsza przyjaciółka, dowiedziawszy się o tej historii, wypytywała mnie o szczegóły. Mnie one nie interesują. Bardziej dziwi mnie moje podejście do tych wydarzeń. Jestem spokojna. Szczerze kocham Andrzeja, nie oddam go nikomu i nie zrezygnuję z niego tak po prostu.
Niestety, przyjaciółka rozpowiedziała tę wiadomość wszystkim i zaczęli do mnie dzwonić znajomi, dzielić się swoimi problemami, proponować rozwód. Nawet moja mama ciągle dzwoni, wspiera, pociesza.
Ale co mnie najbardziej dziwi, to fakt, że według otoczenia powinnam wyrzucić męża za drzwi, rozwieść się.
Sąsiadka niedawno zaprosiła mnie na swoje urodziny, a kiedy przyszliśmy z Andrzejem, bardzo się zdziwiła, że jesteśmy razem i wszystko u nas dobrze. Okazuje się, że specjalnie dla mnie zaprosiła wolnego mężczyznę, który nie ma żony. Wszyscy uważają mnie za nieszczęśliwą i chcą mi pomóc.
Rodzina jest bardzo zdziwiona, że wybaczyłam zdradę i dalej szczęśliwie żyję, mówią, że jestem nierozsądna i to się powtórzy. A ja uważam, że postąpiłam mądrze i zachowałam rodzinę. Czy zrobiłam coś źle? W czym popełniłam błąd?
