Po 12 latach zrozumiałam wszystko i żałuję!
Po 12 latach wiele uświadomiłam sobie. Dopiero gdy przeszłam na drugą stronę, otworzyły mi się oczy. 12 lat temu miałam zaledwie dwadzieścia lat. Byłam zamężna, ale zakochałam się po uszy w innym mężczyźnie, który miał żonę i dzieci.
Czy myślałam o nich? Nie! Kierowałam się tylko swoimi uczuciami, uważałam, że zasługuję na szczęście, a czyjeś uczucia to już czyjeś problemy. Swój własny związek uważałam za błąd i pośpieszyłam z rozwodem od kochającego męża.
Żona mojej nowej miłości wydawała mi się wtedy zimnym kamieniem. Wydawało mi się, że go nie kocha, źle się nim opiekuje i nie szanuje.
Byliśmy w związku przez ponad rok.
Później zmęczyłam się kłamstwami i ukrywaniem. Mój mąż groził sobie, chciał się zabić, ale to mnie nic nie powstrzymywało. Sytuacja potem się unormowała.
Przestałam się pokazywać, więc nawet nie wiedziałam, co tam u niego się dzieje.
Żyłam sama w wynajmowanym mieszkaniu. Mój ukochany regularnie przychodził na “randki”. Czekałam tylko na jeden moment – kiedy się ze mną przeprowadzi z rzeczami i już nigdy mnie nie opuści. Nawet bywało, że się na niego obrażałam, stawiałam mu ultimatum, a on wszystko wybaczał i znosił moje wybryki.
Nie porzucał jednak żony i dzieci.
Wkrótce żona dowiedziała się o wypadkach swojego prawnego męża. Próbowała naprawić związek, ale zrozumiała, że wszystko na marne, i wyrzuciła go z domu.
To wtedy przyszedł do mnie na stałe.
Wydawało mi się, że moje szczęście nie zna granic. Wtedy nie myślałam, jak żyją jego dzieci i żona, cieszyłam się chwilą. Wydawało mi się, że alimenty i wspólne wyjścia w zupełności wystarczą, żeby być dobrym tatusiem. Wkrótce pobraliśmy się. Mój mąż był bardzo miły i troskliwy, fruwałam w obłokach.
A potem dowiedzieliśmy się, że będziemy rodzicami. Urodziła się córka, a mąż uzależnił się od alkoholu. Próbowałam go leczyć, odmawiałam kolejnej szklanki. Kochaliśmy się dalej i wychowywaliśmy naszą małą księżniczkę.
Mąż zaczął jednak wyrzucać mi pretensje, że po urodzeniu córki brakuje mu intymności. Przez to przechodziłam obojętnie.
Po półtora roku przeprowadziliśmy się do innego miasta. Pewnego razu mąż zapomniał zamknąć przeglądarkę na swoim komputerze, a ja stałam się świadkiem jego listów miłosnych. Miał inną kobietę.
Jak się później okazało, zdradzał mnie już od pierwszego miesiąca. Nawet znałam jego kochankę, pracowaliśmy razem. Mieli romans, ale uczucia między nimi były tak silne, że kontynuowali kontakt nawet po naszym przeprowadzce.
Moje serce zostało jakby wyrwane. Mu ufałam, uważałam za miłość mojego życia, więc wybaczyłam mu wszystko. Nie chciał niszczyć rodziny, wyznawał mi szczerość swoich uczuć, ale nie zerwał kontaktu z kochanką.
Minęło już dziewięć miesięcy, a on wciąż pisze do niej miłosne wiadomości. Żyję z wewnętrznym bólem, źle śpię i nerwuję się. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, przyszło zrozumienie.
Ja to zepsułam jego życie! Ja zniszczyłam jego życie i życie jego żony, dzieci.
Teraz z grozą wspominam, jak się radowałam, gdy do mnie przeprowadził się, a dwójka dzieci w domu płakała. Jego żona zapewne wtedy wycieła od rozczarowania, a ja się śmiałam. Co ja zrobiłam z moim mężem, który nie chciał już żyć po rozwodzie? Jestem prawdziwym potworem!
Przez mnie wszystko poszło w dół. Rodzice moi powinni się wstydzić, bo starali się mnie wychować prawidłowo, a ja tak im odpłaciłam. Nie wiem co mam robić. Nie wiem, jak przeżyć ból w tych momentach, kiedy mój mąż pisze miłosne listy innej kobiecie.
- Kochanie, wybacz mi, zapłaciłam za Twoje łzy i męki!
Chciałabym spotkać się z moim pierwszym mężem, upaść na kolana i przekonać go, że sprawiedliwość zwyciężyła. Teraz ma inną rodzinę, tam nie zamierzam wchodzić, nie warto rozrywać dawnych ran.
Ten grzech będzie zawsze ze mną.
Teraz uświadomiłam sobie, jak odrażająca i zgniła jestem jako człowiek. Iść do kościoła i się pokajać, to jedyne, co mi pozostało. Teraz każdy mój dzień zaczyna się i kończy się modlitwą. Proszę o przebaczenie wszystkim. Proszę o uzdrowienie mojej duszy. Modlę się do Pana, żeby połączył moją rodzinę i przywrócił mojego męża do zmysłów.
Trzeba ratować to, co zostało. Jego pierwsza żona go wygnała, a ja będę walczyć do samego końca. Obiecam zastępować go we wszystkim teraz. Dobrze, że się przeprowadziliśmy, mam jedną asa w rękawie – odległość.
On traktuje mnie z szacunkiem, całuje, mówi komplementy. Na pewno mnie kocha, ale też jej wyznaje miłość. Toleruję to, zaciskam zęby, modlę się dalej. Boli, w piersiach przygniata, milczę. Jestem sama winna we wszystkim!
Kochanka mojego męża ma 38 lat, wychowuje dwoje dzieci, jest rozwiedziona z mężem. On jej zdradzał, teraz ona zemściła się. Najpierw męczyłam się i przeklinałam ją, a potem napisałam jej list. Ogromne wyznanie o tym, jak mi trudno, bez obrazy i osobistych wycieczek.
Prosiłam ją, żeby nie powtarzała moich błędów i uwolniła mojego męża. Wszystko wyraziłam, na duszy stało się lepiej.
Odpisała od razu – podziękowała mi i przeprosiła. Czeka na decyzję mojego męża, taką jaką on podejmie, ona zaakceptuje. Sama ona nie ma zamiaru przerywać kontaktu z nim, bo kocha mojego męża całym sercem.
Drogie dziewczyny, nie ignorujcie mojej opowieści. Nie angażujcie się w związki z żonatymi mężczyznami, uciekajcie od nich, zatykajcie uszy i zamykajcie oczy. Nie wierzcie w ich obietnice i wyznania.
Kara was dogoni, ale będzie za późno na żal. Minie wiele lat, ale bumerang wróci. Wszystkim kochankom wydaje się, że ich romans jest wyjątkowy, ale to iluzja.
Mężczyźni wszyscy są zdolni do zdrady. Nie, nie są źli, po prostu brakuje im siły woli. Żony, zmęczone codziennością i obojętnością, kaleczą ich ranną duszę, dlatego szukają schronienia gdzie indziej. Jeśli nie chcecie przez całe życie słyszeć w głowie płacz kobiety i dziecka, uciekajcie od nich.
Kradzione szczęście to grzech. Naprawdę, uwierzcie. Błędów nie będziecie mogły naprawić. Zostanie wam tylko modlitwa i wiara. Nie niszczcie swojego życia i życia innych ludzi, spójrzcie na to, w co się przemieniłam!
Bądźcie szczęśliwe!
