Po ślubie przeprowadziłam się do męża, do małego miasteczka. Zaczęłam szukać pracy — z wykształcenia jestem nauczycielką — ale oprócz handlu w kioskach albo na targu nikt nie miał mi nic do zaproponowania. I to jeszcze za marne pieniądze. Mieszkamy w domu męża razem z jego rodzicami. A kilka dni temu dowiedziałam się, że mój mąż ma inną. Teraz nie wiem, czy warto było wychodzić za mąż i tak zmieniać swoje życie

Wyszłam za mąż dwa lata temu. Wtedy miałam już za sobą niezłą karierę nauczycielki. Pracowałam w liceum, lubiłam swoją pracę, a uczniowie i współpracownicy darzyli mnie szacunkiem. Mieszkałam jeszcze z rodzicami, którzy ciągle mi przypominali, że mam już trzydzieści jeden lat i najwyższy czas się ustatkować.

To właśnie oni poznali mnie z moim przyszłym mężem. Krzysztof przyjechał z innego miasta w delegację do firmy mojego ojca. Tata go polubił, zaprosił na kolację i – jak dziś widzę – zrobił to z premedytacją, żeby nas sobie przedstawić. Nie mogę powiedzieć, że Krzysztof mi się nie spodobał. Był przystojny, spokojny, dobrze wychowany. Zaczęliśmy się spotykać, a po kilku miesiącach niekończących się telefonów i wizyt Krzysztof oświadczył się, a ja się zgodziłam.

Jedyna rzecz, która mnie martwiła, to przeprowadzka. Musiałam zostawić swoje duże miasto, szkołę, przyjaciół i pojechać sto kilometrów dalej – do jego rodzinnego miasteczka. Pocieszałam się, że na pewno znajdę tam pracę w szkole, a Krzysztof zapewniał, że nie będzie z tym problemu. Krzysztof mieszkał w dużym domu, który sam wybudował. Po ślubie sprowadził do nas także swoich rodziców – i tak oto zamieszkałam z teściami. Nie wtrącają się w nasze życie, ale bliskości między nami też nie ma.

Najgorsze jednak, że na nowym miejscu nie mogę znaleźć pracy w zawodzie. Na dodatek musieliśmy wziąć samochód na kredyt, bo jego praca tego wymagała. Przed przeprowadzką zarabiałam całkiem dobrze – oprócz pensji miałam jeszcze korepetycje. Nie wydawałam dużo, bo mieszkałam z rodzicami. Pomagałam im, ale często odmawiali przyjęcia pieniędzy, mówiąc, że sami sobie radzą. Żyło mi się wtedy spokojnie i bez stresu.

Teraz wszystko wygląda inaczej. Nie mam pracy, a pensja Krzysztofa ledwie wystarcza na życie. Coraz częściej widzę, że jest niezadowolony. Mówi: „Przestań wybrzydzać, weź cokolwiek ci proponują.” Tylko że oprócz sprzedaży na targu czy w sklepie nic tu nie ma, a płacą marne grosze. Pomyślałam o swoim hobby – zawsze lubiłam czesać siebie i koleżanki. Pomyślałam, że mogłabym spróbować jako fryzjerka. Znajoma doradziła mi, że lepiej zrobić kurs stylizacji paznokci, bo to bardziej dochodowy zawód. Ale mnie bardziej ciągnie do włosów niż do manicure’u. Fryzury mogłabym robić nawet w domu, a najlepsza reklama w małym mieście to przecież poczta pantoflowa.

Byłam już gotowa przyjąć jakąkolwiek pracę, bo wiedziałam, że muszę zacząć zarabiać. Praca nauczycielki w miasteczku, gdzie są tylko dwie szkoły, raczej szybko się nie znajdzie. I wtedy dowiedziałam się, że Krzysztof ma romans. Okazało się, że od lat spotyka się z mężatką z okolicy. Kiedy zapytałam wprost, czy to prawda, odpowiedział spokojnie: „Tak. Ale to niczego nie zmienia. Ty jesteś moją żoną, a ona… dla duszy. Nie rób scen, po prostu żyjmy dalej.”

Byłam w szoku. Pierwsze, o czym pomyślałam, to spakować się i wrócić do rodziców. Bo przecież nie o takim życiu marzyłam. I właśnie wtedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Teraz jestem kompletnie zagubiona. Nie wiem, co robić. Zostać z mężem? Czy wrócić do rodziców i zacząć wszystko od nowa?