– Podzielcie rachunek, proszę – powiedział Wojtek do kelnera. Kasia nerwowo przełknęła ślinę, nie miała przy sobie pieniędzy

– Magda, nie uwierzysz! – świergotała Kasia przez telefon. – Wygląda na to, że znalazłam mężczyznę moich marzeń!

…Kasia była z natury żywiołową i zadziorną dziewczyną, co nie raz pomagało jej w różnych życiowych sytuacjach. Studia na kierunku zarządzania logistyką skończyła jednak z trudem.

W czasach studenckich bardziej interesowały ją liczne imprezy z przyjaciółmi i wesołe wieczory, niż przygotowanie do poważnego dorosłego życia, w którym trzeba będzie pracować i zarabiać.

I właśnie na opanowanie umiejętności przyszłego specjalisty zabrakło jej zapału.

Teraz ma już dwadzieścia sześć lat, a kariera i zarobki jakoś nie układają się po jej myśli. Zmieniała już trzy miejsca pracy, z których za każdym razem była “grzecznie proszona” o odejście. Mimo to Kasia się nie poddawała.

Choć oczywiście denerwowało ją to, że mimo umiejętności mówienia pracodawcom tego, co chcieli usłyszeć, i prezentowania się jako świetny specjalista, zawsze kończyło się to tak samo – nie potrafiła na dłuższą metę potwierdzić swoich rzekomych umiejętności.

Niedawno miała już prawie dostać pracę w niezłej firmie – znajomi obiecali, że jej pomogą, ale ktoś inny ją wyprzedził. “Przepraszam, Kasiu, znaleźli kogoś bardziej odpowiedniego! Nie gniewaj się, ona naprawdę ma świetne umiejętności i doświadczenie. To stara znajoma…”

– Cholera jasna! – wściekała się Kasia. – Zresztą, czemu ja w ogóle szukam pracy? Powinnam szukać faceta, i to jak najszybciej, ale nie byle jakiego, tylko bogatego i udanego.

Wszyscy byli faceci Kasi, według niej, byli “niefrasobliwymi głupkami”, z którymi nie można było zbudować pewnej przyszłości.

– W końcu jestem młoda i piękna! Dlaczego miałabym pracować? Zasługuję na więcej!

Zaangażowała wszystkie swoje liczne kontakty – prosząc, żeby znajomi poznali ją z perspektywicznymi i wolnymi mężczyznami! Sama też nie siedziała bezczynnie – zarejestrowała się w aplikacjach randkowych.

W internecie natrafiła na najlepszy i najbardziej atrakcyjny według niej wariant – napisał do niej pewnego dnia Wojtek, bardzo przystojny i, sądząc po ubiorze, a zwłaszcza akcesoriach, zamożny młody człowiek.

„To na pewno drogie markowe rzeczy – zachwycona Kasia przyglądała się zdjęciom nowego znajomego. – Widać, że to luksusowa jakość. Oto idealny kandydat na męża.”

I zaczęła robić jak najlepsze wrażenie na przyszłym chłopaku. Najbardziej efektowne zdjęcia w korzystnych ujęciach to oczywistość. W rozmowach Kasia również starała się spodobać Wojtkowi – była wyjątkowo miła, umiarkowanie kokieteryjna i bardzo uprzejma.

Udało się – Wojtek był zachwycony swoją nową, na razie tylko wirtualną znajomą.

– Znam pewną kawiarnię, niedawno otwartą, ale już aspirującą do najlepszej w mieście. Jest tam fajnie i przytulnie, może pójdziemy tam dziś?

– Masz na myśli „Dziadkowy Zajazd”?

– Tak. Byłaś tam już?

– Nie, ale bardzo chcę!

Wojtkowi podobała się ta stylowa kawiarnia w zabytkowym stylu i uznał, że to idealne miejsce na pierwszą randkę.

***

– Więc tak, Magda, dziś idę z nim na naszą pierwszą randkę! Och, chciałabym go dobrze złapać, a wtedy życie stanie się cudowne i luksusowe, na pełnym utrzymaniu męża!

– Taki perspektywiczny kawaler?

– Bardziej niż perspektywiczny! Ma tylko dwadzieścia dziewięć lat, a już jest właścicielem dwóch prosperujących firm, i jeszcze teraz uruchamia jakiś nowy startup…

– A może on cię oszukuje?

– Nie, Magdo, na pewno nie – sprawdziłam go przez znajomych, to rzeczywiście udany biznesmen. I jeszcze do tego przystojniak, musiałabyś go zobaczyć. W sumie, myślę, że jest prawie mój – wyraźnie mu się podobam.

– Uważaj, Kasiu, weź dziś więcej pieniędzy, bo pewnie zabierze cię do drogiej knajpy.

– Nie żartuj, koleżanko – zaśmiała się Kasia. – On jest w porządku, za piękną damę na pierwszej randce na pewno chętnie zapłaci! Dobra, kończę, idę się szykować!

– No to do zobaczenia, piękna damo – pożegnała się z nią Magda ze śmiechem. – Powodzenia!

Poprawiając złocisty kosmyk, który wymknął się z fryzury, Kasia, bardzo zadowolona ze swojego odbicia w lustrze, wyruszyła na randkę.

***

– Dzień dobry – grzecznie przywitała się z Wojtkiem młoda kelnerka. Wielu pracowników tej kawiarni dobrze znało Wojtka i zawsze cieszyło się na jego widok, uważając go za jednego z najbardziej zaszczytnych gości. – Co chcecie zamówić?

Wojtek i Kasia złożyli zamówienie i zaczęli rozmawiać. Głównie oczywiście Wojtek opowiadał o sobie, a Kasia udawała, że jest zafascynowana.

Kiedy Wojtek wspomniał, że zamierza powiększyć zespół pracowników w jednej ze swoich firm, Kasia ukradkiem fuknęła z irytacją, przypominając sobie niedawne niepowodzenie z zatrudnieniem.

Ale szybko odpędziła te myśli: „W końcu nie przyszłam tu szukać pracy, tylko układać swoje życie osobiste!”.

W pewnym momencie rozmowa zakochanych prawie się zacięła, a wtedy Kasia, patrząc przez okno, nagle zawołała:

– Ha-ha, widzisz tamtą? Zobacz, zobacz! – Kasia, szyderczo uśmiechając się, wskazała na jakąś dziewczynę idącą po drugiej stronie ulicy.

– Gdzie? Co? – zapytał zdezorientowany Wojtek.

– No tamta, w tym głupim staromodnym kostiumie! Gdzie ona coś takiego znalazła… Widzisz?

– Widzę.

– To moja była koleżanka z klasy, Agnieszka. Dowiedziałam się przypadkiem, że to ona mnie ostatnio wyprzedziła, to ją zatrudnili na to stanowisko menedżera logistyki, które miało być moje! Nie rozumiem, jak jej się to udało!

Wszystko doskonale rozumiała, oczywiście, ale nie mogła powstrzymać gniewu z powodu „takiego pecha”.

– Szara mysz! – kontynuowała ożywiona Kasia.

Kasia pomyślała nagle, że teraz może trochę pokazać Wojtkowi swoją zadziorną naturę. W końcu, czyż bogaci mężczyźni nie lubią zuchwałych dziewczyn?

Lubią, prawda?.. No cóż. Niech widzi, że nie jest jakąś tam prostaczką. I że jest urocza, ale ma charakter.

A ten nagły epizod z przypadkowo napotkaną Agnieszką wywołał w jej duszy burzę oburzenia.

– W naszej klasie, tak w ogóle, byłam główną rozrabiaką! Wszyscy mnie uwielbiali.

Mając nadzieję, że Wojtek wesprze jej śmiechy nad nieszczęsną byłą koleżanką z klasy, Kasia patrzyła na niego z zainteresowaniem.

– A na bal maturalny, wyobraź sobie, przyszła w sukience, która

wyglądała na niej jak baletowa paczka na Kliczce! Tak się z dziewczynami śmiałyśmy!

– Taka krótka była?

– Nie, po prostu fatalnie na niej leżała – zaśmiała się Kasia.

– Hm… – zamyślony powiedział Wojtek, – jeśli udało jej się zdobyć takie niezłe stanowisko, to chyba nie jest taka nieudaczna.

– Niech tam pracuje jak mężczyzna, prawdziwe kobiety mają szczęście w czymś innym!

I z lekko tajemniczym uśmiechem spojrzała na swojego towarzysza.

Do ich stolika podszedł kelner:

– O, Wojciech Kowalski? – radośnie zawołał. – Witam, miło pana widzieć w naszej kawiarni, mam nadzieję, że…

– Cześć, Sławek – uprzejmie przerwał mu Wojtek. – Jak zawsze wszystko jest świetnie, ale już wychodzimy.

– W takim razie pozwólcie, że przyniosę rachunek.

– Tak, oczywiście.

Kelner odwrócił się i odszedł, ale Wojtek nagle go zawołał:

– Sławek, zapomniałem powiedzieć! Podziel rachunek, proszę! Pani zamówiła trzy kieliszki szampana, sandacza i tiramisu, reszta jest moja.

– Jak sobie życzysz.

Niezbyt rozumiejąc, co się dzieje, Kasia nerwowo przełknęła ślinę – nie miała przy sobie pieniędzy. Była całkowicie pewna, że bogaty, perspektywiczny kawaler za nią zapłaci! Zdezorientowana powiedziała:

– Wojtek, a dlaczego właściwie…

– Zaraz się dowiesz – przerwał jej Wojtek. – Ta dziewczyna, Agnieszka, to moja młodsza siostra. Bardzo ją kocham i za nią wszystkich rozszarpię.

Emocji Kasi trudno było opisać słowami. Ale jej twarz wyrażała je wszystkie – dezorientację, frustrację, złość. To koniec z perspektywicznym wielbicielem! To punkt bez powrotu.

– Agnieszka… twoja siostra?!

– Tak się złożyło, że od pewnego momentu chodziliśmy z siostrą do różnych szkół – Wojtek zmierzył Kasię pełnym pogardy wzrokiem i zaczął opowiadać niektóre momenty ze swojej biografii, o których nigdy nie sądził, że będzie musiał opowiadać na tej randce. – Nasi rodzice rozwiedli się piętnaście lat temu, ja zostałem z ojcem, a Agnieszka z matką, przeprowadzili się do innej dzielnicy. Tam poszła do innej szkoły.

– Okazało się, że nie miałem pojęcia, jak źle miała w nowej szkole… Kiedy widzieliśmy się w weekendy, czasem zauważałem, że jest jakaś smutna i przygnębiona, i pytałem, czy to nie z powodu nowych kolegów, czy nie dokuczają jej? Jeśli coś, mówiłem, powiedz mi, a ja się nimi zajmę. A ona tylko machała ręką i mówiła, że nic szczególnego, no, dokuczają jej tam dwie głupie dziewczyny, ale nie martw się, już im się znudziło i zaraz przestaną. A one, jak widać, nie przestały…

Zamilkł na kilka sekund, teraz już z jawną odrazą patrząc na tę, która jeszcze pół godziny temu tak mu się podobała, i dodał:

– A Agnieszka, mimo kpin takich jak ty i twoje koleżanki, wyrosła na pewną siebie i ambitną osobę. Nawet zawsze odmawiała mojej pomocy w znalezieniu pracy, twierdząc, że sama sobie poradzi, i dzięki Bogu, naprawdę jej się to udaje.

Zniszczona Kasia bezgłośnie poruszała ustami, a jej oczy, jakby straciły orientację w przestrzeni, niespokojnie krążyły na wszystkie strony. Nie mając pojęcia, jak wybrnąć z tej sytuacji, bezradnie rozglądała się wokół.

– Więc taka jesteś… „urocza dziewczynka”, nie ma co – gorzko uśmiechnął się Wojtek. – Dobrze, że to szybko wyszło na jaw. A ja, głupi, prawie dałem się nabrać na „charyzmatyczną piękność”.

Nie wiedząc, na co jeszcze liczyła, Kasia wyrzuciła pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy:

– A gdybym dokuczała nie twojej siostrze, ale komuś innemu, nie byłbyś mną rozczarowany?

– Oczywiście, że bym był – Wojtek skrzywił się z odrazą. – Nie zniósłbym cię taką, a tym bardziej, jeśli chodzi o moją siostrę… W ogóle, Kasia, jak widzę, jesteś zadziorna, ale niezbyt rozważna. Na pierwszej randce pokazać swoją, powiedzmy, osobowość z takiej strony… Jednak za to ci dziękuję!

Pogardliwie uśmiechając się, Wojtek położył na stole pieniądze za swoją część zamówienia, wstał i skierował się do wyjścia. Kasia rozpaczliwie zawołała:

– Wojtek, ale jak ja zapłacę za swoją część rachunku?.. Pomóż, proszę! Nie mam przy sobie pieniędzy… Cholera! Nawet kartę bankową zostawiłam w innej torebce!

Wojtek wzruszył ramionami:

– To twoje problemy. Możesz to odpracować. Teraz jesteś bezrobotna? W tej kawiarni, jak słyszałem, właśnie potrzebują jeszcze jednej zmywaczki.