Polina mieszkała z mężem w małym miasteczku: on miał świetną pracę z wysoką pensją, rodzice mieszkali tuż obok, mieli własne mieszkanie i drogi samochód. Żyli znacznie lepiej niż większość znajomych. Aż pewnego dnia mąż zaskoczył ją wiadomością – przenoszą go do pracy w Warszawie. Poprosił, by wszystko zostawiła, zabrała dzieci i pojechała z nim. Ale Polina nie chciała tak po prostu rzucać wszystkiego, choć żal jej było pieniędzy, które mógłby tam zarabiać

Polina ma trzydzieści lat. Ma rodzinę – dwóch synów, pięcio- i trzyletniego, dobrego męża oraz rodziców, uczciwych i niezawodnych ludzi, którzy mieszkają dosłownie pięć minut pieszo od nich. Ma też przyjaciół i dwie bliskie koleżanki z dzieciństwa — teraz spotykają się całymi rodzinami, z dziećmi i mężami. Po tylu latach stali się sobie niemal jak krewni.

W ich miasteczku życie młodych rodzin z dziećmi to prawdziwa przyjemność — i to bez przesady. Park, las, staw w zasięgu spaceru, czyste powietrze, cisza i spokój. Dzieci z podstawówki chodzą same na podwórko, a przedszkola i szkoły są nawet lepsze niż w dużych miastach — nauczyciele i pracownicy cenią swoją pracę i naprawdę chcą tu zostać. Na jedno wolne miejsce chętnych jest zawsze wielu. Jednym słowem — miasteczko idealne.

Polina miała ogromne szczęście — jej mąż zajmował dobrą posadę w firmie położonej niedaleko domu. Zarabiał dobrze, więc ich rodzina żyła lepiej niż większość znajomych. Rok temu zamienili się z rodzicami Poliny mieszkaniami: starsi państwo chętnie przenieśli się do ich mniejszego lokum, żeby płacić niższe rachunki, a młodzi dostali przestronne trzypokojowe mieszkanie.

Przez ostatnie miesiące Polina z zapałem urządzała nowe gniazdko — remont, meble, dekoracje. Włożyła w to całe serce.

Aż miesiąc temu mąż przyniósł tę wiadomość: awans i przeniesienie do Warszawy. Polina była załamana. Nie wiedziała, co robić. Nie chciała opuszczać rodziców i przyjaciół, dzieci dobrze się tu odnalazły, a ona sama czuła się szczęśliwa.

Ale decyzja firmy była ostateczna — mąż nie miał wyboru. Odmowa oznaczałaby utratę pracy. Teraz Polina stoi przed trudnym wyborem: zostawić wszystko i wyjechać z mężem i małymi dziećmi do stolicy, nie wiedząc, co ich tam czeka — czy zostać w rodzinnym mieście, gdzie ma dom, wsparcie i pomoc rodziców. Bo choć mąż mógłby później znaleźć inną pracę, to na pewno z mniejszą pensją.

I tak Polina wciąż się waha — między tym, co rozsądne, a tym, co bliskie sercu.