Pomagałam swojej córce Katarzynie jak mogłam, a kiedy pojawił się u niej mężczyzna, stałam się niepotrzebna!

Posiadam mieszkanie w starym domu. Jest on w stanie awaryjnym, podobnie jak moje mieszkanie. Nie ma sensu go remontować, ponieważ budynek ma zostać zburzony. Gdzie ja i inni mieszkańcy mamy się podziać, podczas gdy będą trwały prace?

Poskarżyłam się córce na swoją trudną sytuację. Kasia zaproponowała, abym się do niej przeprowadziła. Nie zastanawiałam się długo. Zebrałam skromny dobytek i przyjechałam.

Katarzyna uprzejmie mnie przyjęła. Pomagałam jej w domu. Starałam się wziąć na siebie wszystkie obowiązki domowe. Podczas gdy córka pracowała, sprzątałam i gotowałam. W wolnym czasie czytałam książkę i oglądałam telewizję. Kiedy przychodziły do niej koleżanki, siedziałam cichutko w pokoju. Młode dziewczyny chcą odpocząć, porozmawiać. Wszystko rozumiem.

Tak trwało przez trzy lata. A potem Kasia przyprowadziła męża, Piotra. Nie miał własnego mieszkania, więc postanowili mieszkać w mieszkaniu córki. Nadal dbałam o porządek, starałam się nie przeszkadzać zakochanym.

Na początku wszystko było dobrze. Wszystkim wszystko pasowało. Para miała wystarczająco dużo czasu dla siebie. Z Piotrem miałam neutralne relacje. Nie przeszkadzaliśmy sobie nawzajem, ale zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Nie mieliśmy żadnych konfliktów aż do ciąży Katarzyny.

Para się cieszyła. Ja również byłam szczęśliwa. Od dawna marzyłam o wnukach. Chciałam pomóc córce w wychowaniu i opiece nad dzieckiem, ale młodzi zdecydowali inaczej.

Ich stosunek do mnie stał się chłodny. Zamiast angażować mnie w wybór wózka, zabawek i innych rzeczy, izolowali mnie od przyszłego wnuka. To mnie bolało, ale nic nie mówiłam. Czekałam, aż wszystko się ułoży. Ale poproszono mnie, abym opuściła mieszkanie.

Wróciłam do swojego mieszkania, które wyglądało jeszcze gorzej. Kasia i Piotr nie dzwonili do mnie, nie interesowali się, jak żyję. W mieszkaniu woda ledwo cieknie. Trzeba postawić miskę i czekać trzydzieści minut, aż nazbiera się połowa. Prądu dawno nie ma. Chodzę ładować telefon do koleżanki z sąsiedniego domu.

Jest mi przykro. Kasia zamieniła mnie na męża. Rozumiem, jest młoda, chce założyć rodzinę, ale nie trzeba przy tym zapominać o własnej matce.