Ponad rok temu zmarła moja teściowa. Mama mojego męża zostawiła mieszkanie jemu i jego siostrze po połowie. Jeszcze za życia mówiła, że sprzedadzą to mieszkanie i podzielą się pieniędzmi po równo, bo tylko wtedy między nimi nigdy nie będzie sporów. Szwagierka nie miała nic przeciwko, a mój mąż milczał, ale kiedy przyszło co do czego, siostra nagle zmieniła zdanie

Często zauważam, że są ludzie, którzy zawsze narzekają, niezależnie od tego, co mają i jak żyją – wiecznie się skarżą, choć w rzeczywistości ich majątek jest niemały.

Taką właśnie osobą jest moja szwagierka, Maria – osoba z charakterem godnym światowego poziomu. Siostra mojego męża, Artura, potrafi wykorzystywać łatwowierność i dobroć innych ludzi, a tym samym dobrze sobie żyje, bo do tego się przyzwyczaiła. Takie podejście jej odpowiada, choć wygląda to dość dziwnie.

Nie utrzymuję kontaktu z Marią już od prawie roku i, szczerze mówiąc, nie chcę tego zmieniać. Nie tylko dlatego, że przynosi wstyd nam wszystkim, ale także dlatego, że potrafi oszukać nawet swoich bliskich, jeśli sprawa dotyczy pieniędzy. Wszystko dla własnych korzyści, jak mówią ludzie – nie ma w niej nic świętego.

Maria żyje całkiem dobrze. Wyszła za mąż za zamożnego mężczyznę, urodziła córkę, a potem zrobiła wszystko, żeby się z nim rozwieść i zatrzymać jego dwupokojowe mieszkanie. Co dziwne, udało jej się to bez problemu. Mąż mógłby zabrać wszystko, ale prawdopodobnie ze względu na dziecko zostawił jej wszystko, aby córka nie musiała mieszkać w wynajmowanych pokojach z obcymi ludźmi. Może po prostu nie miał siły na walkę w sądzie, ale na córkę zawsze płacił alimenty i to całkiem dobre.

Później Maria otrzymała jeszcze jedno małe mieszkanie po babci ojca, macochy Artura. Babcia zmarła niestety w wieku 88 lat. Po jej śmierci wszyscy bliscy pomagali finansowo, by postawić babci pomnik, ale jak się później okazało, Maria nie wydała tych pieniędzy na babcię. Odłożyła je na własne potrzeby, wyremontowała to mieszkanie i wynajęła je za dobre pieniądze. Pomnika nigdy nie postawiła.

Maria regularnie odwiedza lokalne urzędy i inne instytucje socjalne, gdzie można wyłudzić choćby grosz. Gdybyście zobaczyli, jak to robi! Ubiera się w swoje najstarsze ubrania, choć na co dzień ubiera się elegancko i z gustem, i twierdzi, że jest jej ciężko, bo samotnie wychowuje dziecko. Nawet ma czelność przychodzić do kościoła po produkty spożywcze, pieniądze i ubrania, ale zawsze wybiera to, co najlepsze.

Nie rozumiem tego, bo wcale nie żyje gorzej niż my. Ale przez to zabiera coś komuś, kto naprawdę potrzebuje wsparcia, zwłaszcza w tych trudnych czasach. Kiedy krewni i znajomi wypominają Marii, że nie pracuje i nie zarabia, ona twierdzi, że nie może pracować, bo jest bardziej potrzebna w domu przy dziecku. Każdego, kto ją krytykuje, nazywa złymi ludźmi, którzy nigdy nie byli w jej sytuacji.

Ale po co jej praca? Ma dobre i regularne alimenty, zarabia na wynajmie mieszkania. Nasze relacje pogorszyły się jeszcze bardziej po śmierci mojej teściowej, matki Marii, półtora roku temu. Artur odziedziczył po niej mieszkanie, które miało zostać sprzedane, a pieniądze podzielone po równo między niego i jego siostrę.

Ale Maria zaczęła biegać po sądach, ubierać się w stare ubrania i wszystkim dookoła opowiadać, że jej brat jest bogaty, a ona biedna. Twierdziła, że skoro ich ojciec był kiedyś zameldowany w tym mieszkaniu, to ona powinna dostać większą część.

Ostatecznie nie udało jej się tego osiągnąć. Sprzedaliśmy mieszkanie, a pieniądze podzieliliśmy po równo. Ileż to Maria opowiadała krewnym i znajomym o tym, jak ją skrzywdziliśmy – tego nawet nie da się opisać. I, co dziwne, znaleźli się tacy, którzy jej wierzyli. Twierdzili, że nie mamy sumienia, bo ona sama wychowuje dziecko, a my mamy pełną rodzinę i możemy sami o siebie zadbać, nie zabierając jej części.

Za pieniądze ze sprzedaży mieszkania po mamie Maria kupiła małą kawalerkę i teraz robi tam remont, żeby ją wynająć. Nie rozmawia z nami w ogóle, ale, jak mówią znajomi, nadal narzeka na swoje życie i prosi innych o pomoc, opowiadając, jak źle postąpił wobec niej brat.

Jak tacy ludzie żyją? Jak mogą im inni wierzyć? Dla nas to bardzo nieprzyjemne, bo Maria jest naszą krewną, a ludzie ciągle o niej mówią. Ale na co ona się na nas obraża? Czy całe mieszkanie po mamie miało jej przypaść tylko dlatego, że jest samotną matką?