Potajemnie wyrzucałam słoiki od teściowej. Czy zrobiłam słusznie?
Dla wielu osób domowe przetwory to świetny sposób, aby zimą zaoszczędzić na drogich warzywach i przystawkach. Domowe jedzenie smakuje najlepiej, więc kto by się nie ucieszył z takich zapasów od rodziny z działki lub wsi? Okazuje się jednak, że są też tacy, którzy zupełnie nie wiedzą, co zrobić z takim prezentem.
Historia, którą niedawno usłyszałam od znajomej, wprawiła mnie w osłupienie. Wiedziałam, że relacje synowej z teściową bywają trudne, ale ta sytuacja naprawdę mnie zaskoczyła.
„Każdego lata potajemnie wynoszę z balkonu wszystkie przetwory, które dostaliśmy od teściowej. To około 50 słoików, które po prostu wyrzucam do śmieci. Kiedyś jeszcze otwierałam te słoiki, wylewałam zawartość, myłam je i odwoziłam teściowej z powrotem. Teraz po prostu kupuję nowe słoiki, które mąż zawozi swojej mamie na działkę. Ona się cieszy i znów robi nowe przetwory na kolejną zimę.
Nie chcę jej mówić prawdy, żeby jej nie urazić, więc po prostu wyrzucam wszystko. W domu już nawet nie ma miejsca, a teściowa od lata do jesieni nieustannie coś kisi, marynuje i wekowuje. Mam wrażenie, że żyje cały rok tylko po to, by otworzyć własną małą fabrykę przetworów.
Teściowie od wiosny aż do jesieni mieszkają na działce, zajmując się ogródkiem. Sadzą, podlewają, zbierają plony. Gdy przetwory są gotowe, teściowa natychmiast dzwoni do męża, żeby zabrał słoiki. Problem w tym, że ani ja, ani mąż, ani dzieci nie jemy tych konserw. Wszystko stoi przez rok na balkonie, a potem muszę to wyrzucać. Uważam, że znacznie lepiej jest zjeść świeże owoce czy warzywa.
Wielokrotnie prosiłam, by teściowa nie dawała nam żadnych słoików, ale ona zupełnie to ignoruje. Jeśli sami nie odbierzemy słoików, sama przywozi je ciężkimi torbami pociągiem. Kiedyś nawet leczyła plecy, bo wiozła prawie trzydzieści kilogramów przetworów. W tym roku oba balkony były zastawione słoikami z ogórkami i pomidorami. Nawet próbowałam rozdawać je w pracy, ale nikt ich nie chciał.
Jest mi przykro, że moja teściowa wkłada tyle wysiłku i serca w przygotowywanie tych przetworów, ale przecież mówiłam jej wiele razy, że tego nie potrzebujemy. Mam wyrzuty sumienia, kiedy wszystko gnije na balkonie, ale powiedzieć prawdę byłoby jak popełnienie zbrodni. Tego by mi teściowa nigdy nie wybaczyła!”
Z jednej strony sprawa wydaje się prosta – wystarczy wszystko szczerze wyjaśnić. Z drugiej jednak trudno zranić osobę, która wkłada tyle pracy i troski, przygotowując coś dla rodziny.
A jak Ty postąpiłbyś w takiej sytuacji?
