Pracownicy nie mogli zrozumieć, dlaczego ich surowa szefowa cały dzień chodzi z uśmiechem na twarzy. Zaczęli o niej plotkować, ale tajemnica jej dobrego nastroju pozostała nieodgadniona.

To był zwyczajny dzień w pracy. Środa, zazwyczaj trochę przygnębiona, ponieważ wspomnienia z poprzedniego weekendu już zbledły, a następny wydawał się jeszcze odległy.

Ludzie przygotowywali się do dnia pracy, narzekając na pogodę, zatłoczone autobusy i niegrzeczne dzieci. W biurze unosił się zapach kawy i perfum.

A w tym ponurym świecie niespodziewanie pojawiła się Mary, jak promień światła. Miała szeroki uśmiech na twarzy, a jej nastrój był wyraźnie pozytywny.

Gdyby w tym biurze pojawił się smok oddychający ogniem w pince-nez i ogłosił, że przyszedł przeprowadzić audyt, koledzy Mary byliby mniej zaskoczeni.

Po pierwsze, Mary nie była znana z nadmiernego okazywania emocji, a po drugie, jeśli coś było nie tak, jej emocje nie były zwykle pozytywne. W biurze nawet krążyła zasada: “Jeśli Mary zdjąłaby maskę Królowej Śniegu i pokazywała swoje emocje, to coś musiałoby być naprawdę nie tak.”

Ale tego dnia Mary promieniowała jak słońce. Szczęśliwym krokiem udała się do swojego biurka, witając współpracowników uśmiechem i nawet komplementując swoją sekretarkę Martę za nową fryzurę.

Mary nie zwracała uwagi na spojrzenia skierowane w jej stronę. Do rozpoczęcia dnia pracy pozostało jeszcze dziesięć minut, więc nalała sobie kawy i z uśmiechem stanęła przy oknie, patrząc w dal.

Pracownicy biura zaczęli zbierać się wokół dystrybutora wody i zaczęli zastanawiać się, co się dzieje, bo ich Królowa Śniegu nagle niemal śpiewała z radości.

– Może dostała awans? Pamiętasz, że Andrzej został wezwany do “gabinetu cara” wczoraj? Może go zwolnią, a ją awansują!

– Słyszałam, że jej tajny kochanek w końcu zostawił żonę i oświadczył się jej!

– A zauważyłaś, że przytyła? Może jest w ciąży i idzie na urlop macierzyński!

Maria nie słyszała tej dyskusji, inaczej zakrztusiłaby się kawą ze śmiechu. Nie było żadnego awansu, żadnego żonatego kochanka ani zbliżającego się urlopu macierzyńskiego.

Pracownicy plotkowali przez cały dzień, a kiedy dostali od Andrzeja reprymendę za to, że nie pracowali wydajnie, zaczęli podejrzewać, że coś się dzieje. Dlaczego inaczej ich szef miałby być tak zły?

Ale całe to zamieszanie ominęło Marię, która pozostawała w świetnym nastroju nawet po obiedzie. Uśmiechała się, czasem rzucała rozmarzone spojrzenie przez okno.

Ale dokładnie o szóstej godzinie Maria wzięła swoją torebkę i szybko popędziła do wyjścia, wyprzedzając nawet sekretarkę Valię, która zazwyczaj wychodziła przed wszystkimi, co w ogóle było nie do pomyślenia, bo większego pracoholika niż Maria, ich firma jeszcze nie widziała.

To zachowanie w żaden sposób nie wpisywało się w wizerunek osoby, którą mieli wkrótce awansować, dlatego pracownicy zdecydowali się trzymać wersji o kochanku, który dla Marii ośmielił się opuścić rodzinę.

Natychmiast potępili jej zachowanie, nazwali nieznanego kochanka palantem, a następnie zamierzali zbojkotować Marię na cześć solidarności kobiet, ale potem po prostu poszli do domu.

Jutro będzie nowy dzień i nowe tajemnice do odkrycia, więc pracownicy muszą nabrać sił.

A Maria leciała do domu. Czasami wydawało się, że jej stopy nie dotykają ziemi, a uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Maria wleciała na piąte piętro bez windy, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Szybko zdejmując buty, Maria poszła do łazienki i odkręciła kran z ciepłą wodą.

Kran zaskrzypiał, z niego popłynęła zardzewiała woda, a potem, w końcu, czysty, gorący strumień. Maria przyglądała się mu, jakby była hipnotyzowana. Nareszcie! Ciepła woda jest już dostępna!

Przez około pół godziny leżała w pachnącej pianie i nadal uśmiechała się. Czuła błogość, której dawno nie doświadczyła, mimo że ciepłej wody brakowało tylko przez trzy dni.

Ale teraz Mary czuła się jakby na chwilę oderwała się od rzeczywistości i była najszczęśliwsza kobieta na świecie.