– Proszę, nie mów mojej matce, bo będzie walczyć – poprosił mój były mąż, a ja zdałam sobie sprawę, że nie rozwiodłam się na darmo.

Teraz jestem absolutnie pewna, że nie rozwiodłam się z mężem na próżno. Co z niego za mężczyzna, skoro w wieku prawie czterdziestu lat nie zdążył dorosnąć, pozostając chłopcem swojej matki.

Jesteśmy małżeństwem od czterech lat, a przez cały ten czas mam wrażenie, że nie mam męża, ale syna, a poziom jego odpowiedzialności jest mniej więcej taki sam. Wyszłam za mąż będąc zakochana, nie dostrzegłam w moim mężu żadnych wad. Uważałam, że jest uroczy i zabawny. Zachowuje się jak dziecko? Och, jakie to początkowo było urocze!

Moje zauroczenie trwało przez pierwszy rok. Rozwiązywałam wszystkie domowe problemy, zarabiałam pieniądze, opiekowałam się mężem i przymykałam oko na jego zachowanie. Ale to nie mogło trwać długo, zaczęłam dostrzegać rzeczywistość. A obraz, który ujrzałam, kiedy moja głowa się oczyściła, naprawdę mi się nie podobał.

Co dobrego jest w tym, że mężczyzna udaje chorobę, aby uniknąć pracy? Czy to jest dorosłe i odpowiedzialne zachowanie? Nie złożył żadnych raportów, a jego szef będzie na niego zły. Dlatego łatwiej jest mu udawać chorego niż iść do pracy i radzić sobie z własnymi problemami.

Zepsuł się kran w domu? Mąż patrzy na mnie zdezorientowany. Mogłabym to zrozumieć, gdyby nie umiał go naprawić, ale on zupełnie nie rozumiał, co ma zrobić. Nawet nie przyszło mu do głowy, żeby wezwać fachowca. Kiedy mu to zaproponowałam, z zakłopotaniem poprosił, żebym sama zadzwoniła, bo nie wiedział, co powiedzieć.

Wydaje mi się, że jeśli dzwonek do drzwi dzwoni, a ja jestem w pracy lub gdzie indziej, mój mąż krzyczy zza drzwi, że “nie ma dorosłych w domu”. Byłoby to zabawne, gdyby nie było takie smutne.

Życie pokazało, że mój mąż utknął na poziomie nastolatka w wieku dwunastu czy trzynastu lat i nie miał zamiaru się rozwijać ani dorastać. Lepiej spędzać czas grając na konsoli albo wychodząc z kolegami na airsoft.

Próbowałam go zmienić, przeprowadzaliśmy wiele rozmów, tłumaczyłam, oferowałam pomoc w razie potrzeby, ale nie było odzewu. Kiwał głową, wydawało mu się, że rozumie, a potem nic się nie działo. Nadal musiałam sama wychodzić z każdej sytuacji i znosić infantylizm męża.

Wtedy zrozumiałam, że nie jesteśmy na tej samej drodze. Powiedziałam mężowi o mojej decyzji i powodach, które mnie do niej skłoniły. Błagał, próbował mnie nawet szantażować, ale jestem dorosła i tego rodzaju zachowania na mnie nie działają.

Rozstaliśmy się. I choć musiałam załatwiać formalności i pomóc mu znaleźć mieszkanie, bo on sam nie wiedział, jak to działa, to jednak pomogłam mu. Nadal nie jesteśmy sobie obcy.

Po rozwodzie i przeprowadzce mąż zadzwonił do mnie z prośbą.

– Nie mów matce, bo będzie się kłóci – poprosił.

Innymi słowy, nie powiedział matce o naszym rozwodzie, bo obawiał się jej reakcji, a także poprosił mnie, abym tego nie robiła.

W tym momencie zdałam sobie sprawę, że zdecydowanie postąpiłam słusznie. Mój mąż jest dobrym człowiekiem, ale nie mam ochoty dłużej z nim być. Mam nadzieję, że znajdzie kogoś, kto sprawi, że będzie szczęśliwy.