Przez pięć lat spędzonych w Wielkiej Brytanii moja mama nie przysłała mi ani jednego euro i wydaje się, że niczego nie osiągnęła. Dopiero gdy ją odwiedziłam, zrozumiałam, co się stało.
Mam 35 lat, jestem rozwiedziona i nie mam dzieci. W tym roku postanowiłam odwiedzić mamę, która od kilku lat pracuje w Wielkiej Brytanii. Trudno było mi pojąć to, co zobaczyłam.
Pracowici ludzie zwykle coś osiągają – zarabiają na dom, samochód albo przynajmniej na remont. Ale moja mama przez te pięć lat nie zrobiła ani jednego kroku naprzód. Nie ma nowego mieszkania, nie kupiła samochodu, a nawet nasz stary dom, w którym mieszka z dziadkiem, pozostał w takim samym stanie.
Nie raz zwracałam się do niej o pomoc, choć tak naprawdę nie potrzebowałam jej wsparcia finansowego. Na przykład prosiłam o trochę pieniędzy na dokończenie remontu łazienki.
Mama zawsze odmawiała, twierdząc, że nie ma wystarczająco pieniędzy. Jestem samodzielna – zdobyłam wykształcenie, znalazłam dobrą pracę. Nawet wyszłam za mąż trzy lata temu, choć małżeństwo rozpadło się już po roku. Dlatego nie byłam zależna od mamy finansowo, ale bolało mnie, że nawet w najtrudniejszych momentach nie mogła mi pomóc.
Gdy z wyprzedzeniem poinformowałam mamę o swoim przyjeździe, ostrzegła mnie, że mnie przywita, ale nie będę mogła u niej zamieszkać, bo tam, gdzie pracuje, po prostu nie ma miejsca.
Dlatego wynajęłam mieszkanie za 80 euro za dobę – było tańsze niż hotel. Będąc w Manchesterze, spotkałyśmy się tylko kilka razy, ponieważ mama prawie cały czas pracowała. Ale to, czego się dowiedziałam podczas tych krótkich spotkań, bardzo mnie zaskoczyło.
Okazało się, że mama bardzo wciągnęła się w loterie. Nie wiem dokładnie, jak to działa, bo nigdy się tym nie interesowałam, ale z tego, co widziałam, te losy sprzedawane są niemal na każdym kroku, a ludzie w różnym wieku chętnie wydają na nie pieniądze, licząc na wygraną.
Moja mama nie była wyjątkiem – wszystkie zarobione pieniądze inwestowała w te loterie. Ile ją to kosztowało i na co liczyła, pozostaje tajemnicą.
Wróciłam do domu z ciężkim sercem i nie wiedziałam, co dalej robić. Boli mnie, że zamiast budować swoje życie, mama oddaje pieniądze na bezsensowne gry z minimalną szansą na wygraną.
Jak ma cokolwiek osiągnąć, jeśli nadal będzie wydawać wszystkie swoje pieniądze na te losy? Ta myśl nie daje mi spokoju i nawet nie wiem, jak mogłabym ją od tego uratować.
