Przeżyli razem wiele lat. Ale wydarzyło się coś niespodziewanego… i się rozstali!
Pewnego dnia Justyna piła herbatę i patrzyła przez okno, w jej głowie krążyły wspomnienia o tym, jak poznała swojego męża.
Tego dnia padał szalony deszcz. Zmokła do suchej nitki, a w pewnym momencie mężczyzna rozłożył nad nią parasol. Uśmiechnął się do niej tak miło i serdecznie. Od tego dnia zaczęła się między nimi rodzić miłość.
Wyszli na tej samej przystanku, Justyna była niezmiernie szczęśliwa i obserwowała mężczyznę. Po sześciu miesiącach wzięli ślub.
I tak minęło trzydzieści pięć lat, żyjąc dusza w duszę. Nie mieli dzieci. Justyna obawiała się, że jeśli dzieci się pojawią, ich miłość do Andrzeja zgasnie. Dlatego żyli dla własnej przyjemności.
Ale pewnego dnia Andrzej zebrał rzeczy i oświadczył swojej żonie:
– Już od dawna cię nie kocham. Dlatego odchodzę.
I Justyna nie mogła zaakceptować tej informacji. Jak to możliwe?
– Jak to możliwe?
Justyna założyła kurtkę, wyszła do parku i usiadła na ławce. Zaczęła głośno płakać.
– Potrzebujesz pomocy? – zapytała jakaś starsza pani Justyny.
Chociaż Justyna nie znała tej kobiety, nie mogła zatrzymać w sobie wszystkiego. Dlatego podzieliła się z nią swoim bólem.
– Może mąż chciał mieć dzieci. A wy ich nie mieliście, bo baliście się wyzwań. A wyzwania tylko wzmacniają relacje i rodzinę. A on po prostu się znudził, więc postanowił odejść od ciebie. Może jeszcze do ciebie wróci!
Justyna zgodziła się z kobietą. Potem wstały i rozeszły się. Justyna podeszła do wejścia do swojego budynku, a tam siedział jej mąż.
– Nie mogę tak po prostu odejść…
– Kocham cię szalenie! – odpowiedziała mu Justyna i objęła swojego męża.
