Przyjechała, żeby mi zepsuć nastrój? Przecież mówiłeś, że nowe mieszkanie będzie dla nas, już nawet spakowałam rzeczy, poprosiłam ojca, by pomógł nam samochodem wszystko przewieźć, a okazuje się, że w nowym mieszkaniu twoja mama będzie się panoszyć! Synowa naprawdę się oburzyła, gdy zrozumiała, że jej marzenie o przeprowadzce do nowego lokum pozostanie tylko marzeniem. – Nie bierz tego tak do siebie, mama może jeszcze zmieni zdanie – uspokajał mój syn swoją żonę
– Ona przyjechała po to, żeby mi popsuć humor? Przecież mówiłeś, że nowa będzie dla nas, już nawet spakowałam rzeczy, poprosiłam tatę, żeby pomógł autem wszystko przewieźć, a okazuje się, że w nowym mieszkaniu będzie się panoszyć twoja mama! – synowa nie na żarty się rozszalała, gdy zrozumiała, że jej marzenie o przeprowadzce do nowego lokum pozostanie tylko marzeniem.
– Nie bierz tego tak do siebie, mama może jeszcze zmieni zdanie – uspokajał mój syn swoją żonę.
A ja w swoim pokoju wszystko doskonale słyszę i tak mi przykro, że aż nie da się tego opisać żadnymi słowami. Skąd synowa wzięła, że ja jej coś jestem winna?
Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Niedawno wróciłam z zagranicy, gdzie byłam prawie 10 lat. Odkładałam pieniądze na mieszkanie i syn o tym wiedział. Tylko że nigdy mu nie obiecywałam, że to mieszkanie będzie jego.
Przyjechałam do domu 2 tygodnie temu. Jeszcze będąc w Wielkiej Brytanii znalazłam odpowiednią ofertę, a teraz tylko przyjechałam obejrzeć. Wszystko mi się spodobało – dwupokojowe mieszkanie o podwyższonym standardzie, w ładnej okolicy, blisko parku i jeziora, cicho – dokładnie tak, jak mi trzeba.
Pieniądze miałam, mieszkanie kupiłam, a potem zrobiłam uroczystą kolację, żeby oznajmić o tym dzieciom. Dla nich też miałam niespodziankę – postanowiłam oddać im swoje stare mieszkanie i to formalnie.
Ale ani syn, ani synowa się nie ucieszyli. Gdy tylko oznajmiłam o kupnie nowego lokum i podkreśliłam, że jest ono dla mnie, synowa wstała od stołu, zaczęła wycierać łzy i demonstracyjnie poszła do swojego pokoju, a syn za nią.
Od kiedy mój syn się ożenił, nie poznaję go. Synowa ma na niego duży wpływ i teraz słucha jej we wszystkim.
Rok temu przyjechałam do domu, żeby urządzić synowi wesele. Synowa mi w sumie pasowała. Zdziwiło mnie tylko zachowanie teściów mojego syna, którzy stwierdzili, że nie mają pieniędzy, a ja przecież jestem „zarobkowa” za granicą, więc wszystkie wydatki powinnam wziąć na siebie.
Chciałam wtedy przekonać syna, że może nie trzeba im wesela, wystarczyłoby się tylko pobrać, ale syn odmówił, mówiąc, że dla Anny to bardzo ważne – chce białą suknię, ceremonię plenerową i wielu gości.
Wszystko to opłaciłam ja, nawet suknię ślubną za 4 tysiące kupiłam synowej, bo tańszej nie chciała. Pieniędzy mi nie było szkoda, chciałam, żeby mój syn był szczęśliwy.
Ale po roku syn bardzo się zmienił. Teraz robi to, co powie Anna. Nie spodobało jej się, że do nowego mieszkania wprowadzam się ja, i syn przyszedł ze mną wyjaśniać sprawy.
– Mamo, zawiodłaś mnie. Jak ja teraz spojrzę w oczy żonie? Przecież obiecałem jej, że to mieszkanie będzie dla nas.
– Kto ci kazał to obiecywać? Nigdy ci tego nie mówiłam.
– Ale to logiczne, wszystkie matki-„zarobkowe” tak robią!
– Co takiego robią?
– Oddają nowe mieszkania dzieciom, a same żyją w starych – odpowiedział spokojnie syn.
Słowo klucz to „dożywają”. Syn z synową uznali, że mnie już nic nie trzeba. Mam swoje stare mieszkanie – powinnam sobie w nim cicho dożywać.
Ale ja tak nie uważam, nowe mieszkanie kupiłam sama i mam prawo choć na starość dobrze żyć. Czy nie?
Syn bardzo się obraził, prawie się rozpłakał, bo jak on teraz spojrzy żonie w oczy?
– Nie martw się tak, to mieszkanie i tak będzie twoje.
Syn aż się ucieszył, gdy to usłyszał. Ale zaraz dodałam:
– Jesteś moim jedynym spadkobiercą, więc prędzej czy później wszystko moje będzie twoje – mówię.
– Mamo, stałaś się skąpa. Wstyd mi przed Anną i jej rodzicami.
– A co do tego mają teściowie? Rodzice Anny nic wam nie dali, a ja wam daję mieszkanie. Może nie nowe, ale to własny dach nad głową. Szkoda mi, synu, że nie potrafisz tego docenić.
Nowe mieszkanie dla siebie zostawię, to nie podlega dyskusji, a przykro mi z powodu syna. Przez to mieszkanie przestał się ze mną kontaktować.
