Rodzice mojego męża zabrali ze wsi jego babcię – mamę mojej teściowej. Niedawno starsza pani oznajmiła, że swój dom na wsi zapisuje nie teściowej, lecz mnie i mojemu mężowi – po połowie. Teściowa nie ma nic przeciwko własnemu synowi, ale nie potrafi zrozumieć, dlaczego ja w ogóle znalazłam się „w tej układance”
Jak w wielu młodych rodzinach, po ślubie stanęliśmy przed odwiecznym problemem – gdzie mieszkać. Moi rodzice mieli jednopokojowe mieszkanie, a my nie mieliśmy nic swojego, więc teściowie zaproponowali, żebyśmy na jakiś czas zamieszkali u nich. Było nam naprawdę dobrze. Teściowa zawsze mi pomagała, szczególnie po narodzinach dziecka. Nigdy nie wtrącała się w nasze sprawy z mężem.
W weekendy zostawialiśmy im dziecko, a sami mogliśmy gdzieś wyskoczyć, odetchnąć. Wydawało mi się, że tak już będzie zawsze. Ale wszystko zmieniło się, gdy teściowie przywieźli ze wsi babcię – mamę teściowej, która nie mogła już mieszkać sama.
Od tamtej pory w domu zaczęły się napięcia. Babcia mi w niczym nie przeszkadzała – wręcz przeciwnie. Gdy wszyscy byli w pracy, miałam z kim porozmawiać, komu powierzyć malucha, kiedy musiałam skoczyć do sklepu.
Na początku babcia próbowała pomagać, ale teściowa była ciągle niezadowolona. Wszystko ją w mamie irytowało. Było mi szkoda tej starszej kobiety, ale co mogłam zrobić? To przecież jej dom. Nie miałam prawa zwracać jej uwagi.
Mój mąż często stawał w obronie babci. Bardzo ją kochał. Opowiadał, że jako dziecko spędzał u niej wszystkie wakacje, a babcia zawsze wspierała jego rodziców – i pieniędzmi, i jedzeniem. Nie potrafił zrozumieć, czemu teraz jego mama tak się na nią złości. Tylko dlatego, że jest stara i potrzebuje opieki?
Z czasem stan babci bardzo się pogorszył. Było jej trudno samodzielnie cokolwiek zrobić. Wieczorami, gdy wszyscy wracali do domu, wolała nie wychodzić ze swojego pokoju, żeby „nie przeszkadzać”.
Któregoś dnia mąż wrócił z pracy i przypomniał, że babcia ma urodziny – osiemdziesiąte. Pomyślałam wtedy, że to świetna okazja, by wreszcie w domu zapanowała cieplejsza atmosfera. Kupiłam prezent, ugotowałam kolację, wszystko przygotowałam, żeby wspólnie uczcić ten dzień.
Teściowej jednak się to nie spodobało. Uznała, że zrobiłam wszystko za jej plecami, żeby ją ośmieszyć. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że własna córka może zapomnieć o urodzinach swojej matki…
Podobnych sytuacji było wiele. Teściowa opiekowała się mamą, ale bez serca – z obowiązku, nie z miłości. Ja nigdy nie wtrącałam się w ich relacje, ale z babcią rozmawiałyśmy często. Pomagałam jej, kiedy mogłam.
I pewnego dnia babcia powiedziała mi wprost, że postanowiła przepisać swój dom na mnie i mojego męża – po równo. Dla teściowej to był cios. Z synem się nie kłóci, ale nie potrafi pojąć, „po co tu ta synowa”.
Od tamtej chwili atmosfera w domu bardzo się popsuła. Prawdopodobnie będziemy musieli się wyprowadzić. Najbardziej żal mi babci. Tak dobrze nam się rozmawiało, była dla mnie jak rodzina. A gdy już zamieszkamy w wynajętym mieszkaniu, nie wiem, czy w ogóle będziemy mieli możliwość ją odwiedzać.
