Szef kiedyś wszedł do zakątka do sprzątaczki, a ona zaproponowała mu kawę z ciastkami
I chociaż kobieta nie była zbyt piękna – pulchna i niemodna. Pracowała jako sprzątaczka, chociaż to nazywało się ładnie – „gospodyni biura”. I w ciągu dnia w swoim zakątku parzyła kawę rozpuszczalną. I jadła na obiad ciastka. Niewłaściwie się odżywiała, ale było tanio. Kiedyś szef wszedł do zakątka z jakiejś potrzeby; a ona zaproponowała mu kawę z ciastkami.
I Andrzej, szef, wypił kawę, zjadł ciastko – żył w szalonym tempie, nawet nie miał kiedy zjeść. Usiadł na metalowym stołku przy chwiejnym stoliku. I powiedział o ciastkach, że w jego dzieciństwie dziadek przywoził mu bardzo smaczne ciastka ze stolicy; one po prostu rozpływały się w ustach. I były jeszcze takie karmelki, z czekoladą na wierzchu, a w środku karmel z nadzieniem. Bardzo smaczne! I czekolada w dzieciństwie była zupełnie inna.
Tak opowiedział i poszedł. A potem po kilku dniach znów przyszedł, poprosił o kawę – spóźniał się na spotkanie, nie miał czasu czekać, aż sekretarka zaparzy kawę. Dajcie rozpuszczalną! I opowiedział, jak w dzieciństwie chodził na ryby.
To było na działce. Była tam mała rzeka, a on był w marynarce wojennej, pływał po Oceanie Spokojnym. Tam, oczywiście, była inna ryba! A dziewczyna pisała do niego listy-listy, a potem przestała – wyszła za mąż.
W sumie sekretarka Maria słuchała go uważnie. I czasami nawet płakała, gdy Andrzej opowiadał coś smutnego. Albo śmiała się, gdy opowiadał coś wesołego. I pili ten niesmaczny napój w ogromnych ilościach, wcale nie zauważając, jaki jest okropny. I jedli ciastka. A potem Andrzej przyniósł tort. I nie mówił Marii, że jest pulchna, że powinna mniej jeść. Przeciwnie, największe kawałki kroił plastikowym nożem.
I ciągle opowiadał, opowiadał… Jak stracił syna, jak żona odeszła do innego, jak trafił za kratki, bo go wrobili… Długo opowiadać, ale potem się pobrali.
Chociaż Andrzej jest starszy od Marii o jakieś dwadzieścia lat – no i co? Niezwykle ją pokochał za jej rozum i dobre serce. I za urodę – Anna naprawdę stała się piękniejsza na jego oczach.
Być może kawa jednak była korzystna. Albo miłość. Albo opowieści Andrzeja – bardzo lubił opowiadać o swoim życiu. Tylko przez całe życie nikt go nie słuchał. Słuchano tylko poleceń bez sprzeciwu, tak to było.
Taka oto historia o niesmacznym napoju, który okazał się eliksirem miłości. I o tym, że na świecie jest wielu udanych, pięknych, silnych ludzi, którzy nie mają z kim porozmawiać. Których nikt nie słyszy i nie słucha. A kto wysłucha – ten zyska serce, ponieważ szczerość i otwartość na zawsze wiążą dobrych ludzi. I swojemu dziecku, które wkrótce się pojawi, Andrzej też wszystko będzie opowiadał.
