Szykowaliśmy się do wyjazdu. Nagle pani Zofii wciągnęła mnie do pokoju i wręczyła dwie paczki

Wyszłam za mąż dziewiętnaście lat temu. Byliśmy młodzi, pełni marzeń i zakochani po uszy. Życie wydawało się piękne, a my planowaliśmy wspólną przyszłość. Po kilku latach małżeństwa zaszłam w ciążę.

Kiedy powiedzieliśmy o tym mojej teściowej, pani Zofii, była wprost zachwycona. Od samego początku angażowała się we wszystko i wspierała nas na każdym kroku. Po narodzinach naszego syna pomagała mi, jak tylko mogła, a my z mężem, pełni radości, kontynuowaliśmy pracę i po pewnym czasie udało nam się kupić własne mieszkanie.

Osiem lat później ponownie zaszłam w ciążę.

Pamiętając, jak ciepło teściowa przyjęła tę wiadomość poprzednim razem, postanowiliśmy jak najszybciej się z nią podzielić. Jednak tym razem jej reakcja nie była aż tak entuzjastyczna. Zdawała się być zaskoczona i trochę zatroskana. Na szczęście, gdy na świecie pojawiła się nasza córeczka, babcia z miejsca ją pokochała i nie odstępowała jej na krok. Co więcej, zauważyliśmy, że mała odziedziczyła po niej wiele cech charakteru.

Minęło kolejnych osiem lat i znów czekała nas niespodzianka – trzecia ciąża. Tym razem postanowiliśmy poczekać z nowiną jak najdłużej. Nie chcieliśmy znów widzieć tego niezadowolenia na twarzy teściowej. Kiedy jednak już nie dało się dłużej ukrywać, ku naszemu zaskoczeniu pani Zofia ucieszyła się jak nigdy wcześniej. Po dziewięciu miesiącach powitaliśmy na świecie kolejną córeczkę.

Z teściową zawsze łączyła mnie szczególna więź.

Mojej mamy zabrakło, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, dlatego po ślubie pani Zofia stała się dla mnie kimś więcej niż tylko matką mojego męża. Zawsze mogłam liczyć na jej wsparcie, rady i pomoc. Kiedy zbliżały się jej 65. urodziny, postanowiliśmy z mężem sprawić jej wyjątkowy prezent – nowoczesny piekarnik do jej domku na wsi. Spędza tam większość czasu od wiosny do jesieni, więc wiedzieliśmy, że taki podarunek bardzo ją ucieszy.

Złożyliśmy się na niego razem z mężem, dołożyliśmy trochę oszczędności i pojechaliśmy do niej z prezentem.

Kiedy rozpakowaliśmy piekarnik, pani Zofia była tak wzruszona, że łzy zakręciły się jej w oczach.

— Skąd wiedzieliście, że właśnie o tym marzyłam? – powiedziała z uśmiechem. – Upiekę wam coś pysznego, trzeba przecież nowy sprzęt wypróbować!

Oczywiście, że wiedzieliśmy – od dawna narzekała, jak ciężko jej już radzić sobie z tradycyjnym piecem. A my, jako częsti goście, też lubiliśmy korzystać z jej kuchennych talentów.

Spędziliśmy u niej kilka dni. Kiedy nadszedł czas powrotu, teściowa nagle wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do swojej sypialni.

Sięgnęła do szafy i podała mi dwie elegancko zapakowane pudełka – jedno duże, drugie mniejsze.

Kiedy otworzyłam większe, oniemiałam – w środku znajdowało się piękne futro z norek, a w mniejszym eleganckie diamentowe kolczyki. Byłam w szoku i czułam się niezwykle skrępowana. Natychmiast zaczęłam protestować, próbując oddać podarunki, ale teściowa mocno uścisnęła moją rękę i powiedziała:

— Przyjmij to, proszę. Chcę ci podziękować za wszystko, co dla mnie robisz. Za to, że jesteś najlepszą synową, jaką mogłam sobie wymarzyć.

Łzy napłynęły mi do oczu. Nigdy nie myślałam, że teściowa darzy mnie taką miłością.

Od tego dnia jeszcze bardziej cenię naszą relację i wiem, że zawsze będę gotowa jej pomóc. Nie dlatego, że czuję się zobowiązana, ale dlatego, że stała się dla mnie prawdziwą rodziną.

A wy? Czy też macie w swoim życiu takie osoby, które są dla was jak druga mama?