Teresa wzięła udział w szkoleniu na temat: “Czy istnieje miłość po pięćdziesiątce?”. Postanowiła wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce. Zorganizowała romantyczną kolację dla swojego męża, ale wszystko poszło nie tak
Teresa wróciła do domu podekscytowana, ale zdeterminowana. Dziś uczestniczyła w szkoleniu zatytułowanym “Czy istnieje miłość po pięćdziesiątce?”, gdzie młoda kobieta przez trzy godziny tłumaczyła, że miłość istnieje, trzeba ją tylko znaleźć.
Teresa była zdeterminowana, by tą miłość odnaleźć, a szukać jej zamierzała z własnym mężem, bo angażowanie w tym celu innych mężczyzn było czasochłonne i kłopotliwe, a jej mąż był gdzieś w pobliżu. Najczęściej jego siedlisko pokrywa się z lokalizacją lodówki i sofy.
Teresa potraktowała to poważnie, więc jej torebka zawierała teraz dwa kilogramy mięsa, cebulę, ziemniaki, butelkę spirytusu, zalotny komplet bielizny, pończochy i nowe perfumy z feromonami.
Teresa zaczęła od kotletów i tłuczonych ziemniaków i postanowiła podążać ścieżką, którą podążała od lat, aby dotrzeć do serca męża. Znała jego upodobania na pamięć. W końcu trzydzieści lat małżeństwa to nie jest tak mało.
Gdy Adam dotarł na miejsce, w domu unosił się już aromat kotletów. Adam wziął głęboki oddech i wszedł do kuchni. Tam czekał już na niego stół. Były tam te same kotlety, tłuczone ziemniaki, ogórki kiszone, a nawet butelka mocnego trunku, co ucieszyło i zmartwiło Adama.
Adam zaczął pilnie przypominać sobie, jaka to mogła być okazja. Nie mógł wymyślić żadnej i był zdenerwowany. Ale jego żona rozwiała jego wątpliwości. Wzruszyła ospale ramionami i powiedziała, że może mieć coś na poprawę nastroju.
Adam miał w głowie mnóstwo pytań, ale ugryzł się w język, bo nie pyta się szczęścia, skąd się bierze. Bojąc się, że spłoszy swoje szczęście, Adam sięgnął po butelkę, ale nikt go nie powstrzymał. Żona patrzyła na niego przychylnie i wyczekująco, co ostudziło radość Adama z tak wspaniałego zakończenia dnia.
Podczas kolacji Teresa westchnęła leniwie i rzuciła mężowi obiecujące spojrzenie, co sprawiło, że spojrzał w dół na swój talerz. Wszystko było zbyt dziwne: ta wystawna kolacja i zachowanie jego żony.
Kiedy kolacja dobiegła końca, Adam chciał udać się do swojego wiernego przyjaciela, kanapy, ale zamiast tego został wysłany do łazienki tonem, który nie tolerował sprzeciwu. Adam powąchał, nic nie poczuł, ale poszedł wykonać polecenie żony, nie chcąc się z nią kłócić. Była dziś zbyt tajemnicza.
Po kąpieli Adam miał zamiar udać się na sofę, ale został przechwycony przez żonę, która zabrała go do sypialni. Tam pchnęła Adama na łóżko, szepnęła ponurym, uroczystym tonem “czekaj” i wyszła gdzieś.
Adam poczuł się kompletnie zażenowany. Wczołgał się w kąt łóżka i z niepokojem nasłuchiwał odgłosów dochodzących zza drzwi.
To było długie oczekiwanie, więc Adam był zmęczony wierceniem się i zaczynał zasypiać, gdy Teresa weszła do pokoju. Miała na sobie ładny komplet bielizny, pończochy, które ciągle podciągała.
– Co się stało? – Adam przycisnął się do wezgłowia, gdy jego żona powoli zbliżyła się do niego.
Potem Teresa szarpnęła się w jakimś zwierzęcym skoku, ale najwyraźniej coś źle obliczyła i prawie przeleciała nad łóżkiem. Adam próbował ją złapać, ale jego żona była umazana jakimiś olejkami eterycznymi czy kremami i wyślizgnęła mu się z rąk, nurkując gdzieś w stronę kaloryfera.
Adam próbował podnieść żonę, ale dwukrotnie wyślizgnęła mu się z rąk.
Później leżała na łóżku z szalikiem na szyi, która bardzo bolała, a Adam delikatnie wcierał maść rozgrzewającą w jej dolną część pleców.
“To chyba miłość po pięćdziesiątce” – uśmiechnęła się gorzko Teresa, ale zaraz odepchnęła od siebie tę myśl. Nie jest jeszcze stara. Gdy tylko jej szyja się rozluźni, jej dolna część pleców będzie lepsza, spróbuje ponownie.
