Teść obiecał nam dać trochę pieniędzy na remont, kiedy dowiedział się, że zepsuł nam się samochód. Mówił, obiecywał, a potem nagle zamilkł i nawet o tym nie wspomina, myśli, że zapomnieliśmy, pewnie. Ale czy można o czymś takim zapomnieć? – „A co twoi rodzice nam dali, że tylko na moich zawsze narzekasz?” – powiedział niezadowolony mąż. A ja pomyślałam: „O, tu nie będę milczeć” i zaczęłam szybko wyliczać

Niespodziewanie mojemu mężowi, jak to często bywa, zepsuł się samochód, – skarży się Anna, – i tak już od pół roku, usterka poważna, potrzeba sporo pieniędzy, żeby go dobrze naprawić, a my teraz po prostu nie mamy ani pieniędzy, ani możliwości, żeby wydać na naprawę samochodu.

Anna i Michał są małżeństwem od 6 lat, mają córeczkę, która niedawno skończyła 3 lata, a sama Anna dopiero niedawno wróciła do pracy.

Na szczęście mają gdzie mieszkać, bo jednopokojowe mieszkanie dostała od rodziców. Plany na zaciągnięcie kredytu i powiększenie ich małej przestrzeni mieszkalnej były, ale finansowo nie mogli tego udźwignąć.

A tu jeszcze ta nieprzyjemność – trzeba naprawić samochód, a wcale tego nie planowaliśmy, koszty naprawy są duże, a ubezpieczenie nie pokrywa całości, więc sporo trzeba dopłacić z własnej kieszeni.

– Ojciec mojego męża obiecał dać pieniądze na naprawę samochodu, – mówi rozżalona Anna, – ale powiedział tylko: oszacujcie, powiedzcie, ile będzie trzeba. A potem zupełnie zamilkł, już nic o tym nie mówi, milczy i nic nie daje, pewnie myśli, że zapomnieliśmy. Ale jak można o czymś takim zapomnieć?

– Z tego co zrozumiałam, – pytam ją, – on nie obiecał wam pieniędzy, tylko poprosił o wycenę naprawy? Czy zrobiliście wycenę?

– A co za różnica, ile ta naprawa będzie kosztować? – tłumaczy się Anna, – Jaki sens coś wyceniać? Trzeba było od razu zawieźć samochód do warsztatu i go tam naprawić. Przecież mniej więcej wiedzieliśmy, ile to będzie kosztować. W końcu musiałam zwrócić się do mojego taty po pomoc.

Pomoc rodziców to stały temat nieporozumień w rodzinie Anny i Michała. Anna ciągle przypomina mężowi, że to jej rodzice dali im dobre mieszkanie, a teraz jeszcze jej ojciec naprawił samochód na własny koszt.

– A gdzie jest pomoc od twoich rodziców, – pyta Michał Annę i stara się wyjaśnić, że to niesprawiedliwe, – ani pieniędzy na kredyt, ani wsparcia materialnego. A teraz jeszcze z naprawą ojciec obiecał pomóc i nie dotrzymał słowa.

– A kto zamówił i zapłacił za meble do salonu? – szuka dobrych rzeczy o swojej rodzinie Anna, – a kto dał nam samochód? Twoi rodzice, czy kto? Interesujące, że tylko pomoc od swojej rodziny dobrze widzisz i pamiętasz, a o moich rodzicach zapominasz, mimo że zrobili dla nas wiele dobrego.

Często przyglądam się ich życiu rodzinnemu z boku i zastanawiam się. Anna ma teraz 30 lat, Michał wkrótce skończy 32.

Dlaczego w ogóle w rodzinie pojawiają się takie rozmowy i wyliczenia, ile pomocy otrzymali od rodziców z każdej strony?

Dlaczego w ogóle uważają, że ktoś jest im coś winien i musi dawać?

Zastanawia mnie, czy są rodziny, którym rodzice naprawdę teraz dużo pomagają: kupują mieszkania, samochody, czy po prostu dają pieniądze.

Jeśli rodzice mają możliwość pomóc, sami to zrobią, a jeśli nie – nie trzeba im tego wypominać, bo są dorosłymi ludźmi i sami powinni troszczyć się o swoją rodzinę, a nie ciągle liczyć na rodziców i krewnych.

Czyżby nie mam racji w tej sytuacji?