Teściowa na starość postanowiła wyjść za mąż. A co z wnukami?
Może ktoś mnie osądzi, ale jestem przekonana, że osoby rozsądne zrozumieją, dlaczego czuję się z tym wszystkim tak źle.
Nie można przecież całe życie myśleć tylko o sobie. W pewnym momencie trzeba pomyśleć o rodzinie, o bliskich. Kiedy wychodziłam za Pawła, mojego męża, nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że jego matka okaże się osobą tak lekkomyślną i skoncentrowaną wyłącznie na sobie.
Żyje, jakby nie miała rodziny. Zawsze stawiała siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu. I teraz? Ma prawie 50 lat i zapowiada, że wychodzi za mąż!
Nie obchodzi ją, że ma wnuka. Nie przejmuje się rodziną ani żadnymi tradycjami. Nawet kiedy była młodsza i żyła z pierwszym mężem, nie potrafiła stworzyć stabilnego domu. Ojciec Pawła odszedł, kiedy mój mąż był jeszcze dzieckiem. Zamiast próbować ratować rodzinę dla dobra syna, pozwoliła mu odejść bez walki. Paweł wychowywał się bez ojca, a teściowa nigdy nie miała dla niego wiele czasu ani ciepła.
Kiedy ją poznałam, miała 45 lat. Wyglądała i zachowywała się tak, jakby była nastolatką – farbowane włosy, krzykliwy makijaż, krótkie spódniczki, szpilki. Cały czas próbowała „być młoda”. Pracowała w salonie kosmetycznym, więc pewnie otoczenie miało na nią wpływ.
Po ślubie zamieszkaliśmy u niej, ale o ciepłym, rodzinnym domu nie było mowy. Żadnych obiadów, żadnych serdecznych rozmów przy herbacie. Rano wychodziła do pracy, a potem zajmowała się wyłącznie sobą – siłownia, spotkania z przyjaciółmi, wieczorki taneczne. Kiedy zapytałam, czy nie jest jej trudno prowadzić taki tryb życia, tylko uśmiechnęła się i powiedziała: „A w jakim wieku niby jestem, żeby o to pytać?”.
Kiedy zaszłam w ciążę, spodziewałam się, że coś się zmieni. Ale jej reakcja mnie zaskoczyła. Powiedziała tylko: „Dziwni jesteście, mogliście jeszcze trochę pożyć dla siebie”. Po narodzinach wnuka nic w jej życiu się nie zmieniło. Nadal ignorowała nas i żyła tak, jakby była sama.
Pewnego dnia poprosiłam ją, żeby potrzymała wnuka, bo nie mogłam wszystkiego ogarnąć. Ona tylko założyła słuchawki, zrobiła sobie kawę, a potem wyszła na spotkanie ze znajomymi. Mąż próbował tłumaczyć jej zachowanie, mówiąc, że „taka już jest”. Ale ja tego nie akceptuję.
Kilka miesięcy temu teściowa spakowała swoje rzeczy i przeprowadziła się do partnera. Niedawno oznajmiła, że wychodzi za mąż. A co z nami? Co z wnukiem? Żyje tak, jakby nie miała żadnych zobowiązań.
Moja mama mieszka daleko, ale mimo problemów zdrowotnych robi wszystko, żeby pomóc. Przysyła wnukowi ubranka, drobne prezenty, zawsze myśli o nas. A teściowa? Skupiona wyłącznie na sobie.
Nie mogę pojąć, jak można być tak egoistycznym. W tym wieku powinna pomyśleć o rodzinie, o wnuku. Żałuję, że nie mamy od niej wsparcia, a mąż nie chce z nią o tym rozmawiać. Czy kiedyś się zmieni? Czy w ogóle czuje, że zawodzi jako babcia?
