To moje urodziny – i w tym roku zrobię je po swojemu
W ten weekend mam urodziny. Z jednej strony – dzień jak każdy inny. Z drugiej – moment, by zatrzymać się i zastanowić, dla kogo tak naprawdę od lat świętuję.
Wczoraj, zupełnie niespodziewanie, zadzwoniła moja teściowa. Z troską w głosie zapytała, jak się mamy, czy zdrowi jesteśmy, co nowego. Odpowiedziałam szczerze: wszystko dobrze, dzięki Bogu, spokojnie i bez chorób.
Po chwili rozmowa zeszła na temat zbliżających się moich urodzin.
– „Córeczko” – powiedziała (tak od pewnego czasu się do mnie zwraca) – „przecież to już w ten weekend masz urodziny! Będziesz coś organizować? Bo jakoś dawno się u was nie zbieraliśmy. Tęsknię za tym, żeby tak wspólnie usiąść przy stole, zjeść twoje pyszne jedzenie… Nikt nie gotuje tak dobrze jak ty.”
Było mi nawet trochę niezręcznie, gdy tak mnie chwaliła. Odpowiedziałam, że przecież każdy gotuje dobrze – nie tylko ja.
A potem dodałam, że nie planuję przyjęcia w domu.
Mam już inne plany na ten dzień.
Teściowa nie dawała za wygraną:
– „A co ty tam wymyśliłaś? W restauracji będziecie? Przecież tam wszystko takie drogie… Lepiej już kupić mięsa, nagotować na wszystkich – byłoby taniej i przyjemniej.”
Ale ja byłam stanowcza.
– „Nie, i jeszcze raz nie. To są moje urodziny i chcę je spędzić tak, jak ja chcę.”
Rozmowa trwała długo. Teściowa próbowała jeszcze przez mojego męża wpłynąć na decyzję, ale on – ku mojej dumie – powiedział jasno:
– „To święto mojej żony i będzie tak, jak ona zdecyduje.”
Poczułam się wtedy naprawdę doceniona. Po raz pierwszy od dawna ktoś stanął po mojej stronie.
Na koniec teściowa rzuciła krótko:
– „No dobrze, róbcie jak chcecie.” I rozłączyła się.
Czuję, że się trochę obraziła. Ale… mam już dość dostosowywania się do wszystkich wokół.
Przez pięć lat robiłam wszystko tak, jak chciała teściowa, jak pasowało rodzinie męża. Gotowałam, zapraszałam, siedziałam przy stole, chociaż byłam zmęczona.
Ale ten rok jest inny.
Ten rok należy do mnie i mojej rodziny.
Bo urodziny nie muszą być „dla wszystkich”.
Czasem muszą być dla siebie.