—Twoja matka, ty i opłacaj jej zakupy! — Wypalił mąż
— Tobie mało, że cię utrzymuję? Chcesz mi na kark swoją matkę wcisnąć? — Igor nerwowo krążył po salonie.
— Co to znaczy, że trzeba jej kupić wycieczkę? Nie jestem drukarką pieniędzy. Mam o kogo dbać… Moi rodzice, dzieci… Ty, w końcu… Twoja matka do tego zestawu nie należy. — Igor spojrzał na Marinę z gniewem.
— Już dołożyłem się do jej remontu, kupiłem drogie lekarstwa i nową lodówkę… — Teraz niech sama sobie radzi. Żadnych wycieczek! — Mąż nie krył oburzenia.
— Igorze, nie mogę pomagać mamie i opłacać jej zakupów. Jestem na urlopie macierzyńskim. Nie mogę teraz pracować. Zajmuję się dziećmi. Nikita ma dwa lata, a Alena jeszcze nawet sześciu miesięcy nie skończyła… — Marina usiadła w fotelu i pokręciła głową.
— Dam twojej matce maszynkę do zwijania ust. Niech zwija swoją bezczelną gębę i nie obciąża nas takimi prośbami. — Igor usiadł naprzeciwko żony.
— Nie rozumie, że teraz nie mamy na jej zachcianki? Leki można kupić krajowe. Lodówkę można było naprawić… A remont… Nie był aż tak pilny. — Igor spojrzał przenikliwie na Marinę.
— Igorze, mama uważa, że jeśli pomaga nam z wnukami, kiedy odpoczywamy lub ja zajmuję się swoimi sprawami… To ma pełne prawo oczekiwać wsparcia finansowego. W końcu przez całe życie się mną opiekowała… — Marina westchnęła.
— Moi rodzice też pomagają, ale nic w zamian nie oczekują. — Dlaczego tylko twoja matka wchodzi mi na kark? — Igor nerwowo podrapał się po brodzie.
— Znajdź sobie jakąś pracę dodatkową, jeśli nie możesz pracować w zawodzie. I te pieniądze przeznacz dla matki. Tak będzie uczciwie. Jej zakupów już nie będę opłacał! — Igor spojrzał na komputer, dając żonie do zrozumienia, że prośby finansowe matki go już nie dotyczą.
Tego wieczoru małżonkowie długo się kłócili. Rano Marina pojechała do matki i powiedziała jej, że Igor nie kupi wycieczki.
— No i jesteś głupia, córko. Ile razy ci mówiłam, żeby nie mówić mężowi wprost, że potrzebuję pieniędzy. Ile można cię uczyć sprytu? — Anna Krzysztofa myła naczynia i przywitała córkę z ręcznikiem w rękach.
— Powiedziałabyś, że potrzebujesz pieniędzy dla siebie. A potem byś mi je po cichu przekazała. — Anna Krzysztofa kontynuowała energiczne mycie zniszczonej patelni.
— A przy okazji, oprócz wycieczki, kup mi zmywarkę. Od dawna jej chciałam. — Kobieta machnęła ścierką przed twarzą córki.
— W internecie przeczytałam, że nie trzeba trzymać w sobie pragnień. Więc… Chcę zmywarkę. — Matka skinęła głową i postawiła patelnię na stole.
— Mamo, ale jak sobie to wyobrażasz? Jak powiem Igorowi, że potrzebuję tyle pieniędzy… On i tak pracuje od rana do nocy. Dobrze dba o mnie i dzieci… Nie mam śmiałości prosić o więcej. — Marina usiadła na krześle zdezorientowana.
— A co mnie to obchodzi? To twój mąż. Ja mu w nocy nie dogadzam. Coś wymyślisz. — Anna Krzysztofa na chwilę zamilkła, a potem dodała.
— Powiedz, że zachorowałaś. Da ci na leczenie. To jest święte. A ty je mi przekażesz.
— Przy okazji, córciu, oto jeszcze lista, co musisz mi kupić. — Anna Krzysztofa podeszła do lodówki i wyciągnęła spod magnesu małą kartkę z zapisanymi drobiazgami.
— Nowy telefon, perfumy, torebka… — Marina czytała listę zakupów matki i nie mogła uwierzyć własnym oczom. — Sukienka wieczorowa, nowe kozaki, pierścionek z brylantem…
— Co to jest, mamo? — Marina zgniótła kartkę. — Nawet kochanki proszą mniej. Co ja jestem, dżin?
— Jesteś moją córką. I masz się mną opiekować na starość. — Oznajmiła Anna Krzysztofa. — Wymyśl, na co zachorujesz, żeby twój mąż kupił mi wszystko, czego potrzebuję.
— W przeciwnym razie nie masz już matki. Przeklnę cię i pozbawię spadku. Nie zobaczysz mojej mieszkania ani wnuki. — Zasyczała groźnie kobieta.
— Mamo, jesteś normalna? Szantażujesz własną córkę spadkiem? — Marina powiedziała drżącym głosem.
— A co mam robić, skoro jesteś taka niewdzięczna! — Anna Krzysztofa wzruszyła ramionami. — Też muszę jakoś przetrwać. Męża nie mam. Twój Igor to burżuj. Ma pieniądze. Niech się nimi podzieli z matką ukochanej żony.
— W internecie jest napisane: jeśli zięć nie dba o teściową… To teściowa nie powinna zostawić córce spadku. — Anna Krzysztofa spojrzała surowo na Marinę.
— Dobra, mamo, muszę iść. Ta rozmowa nie ma sensu! — Marina chwyciła torbę i wybiegła za drzwi.
— Przeklnę cię i pozbawię spadku! — Krzyknęła za nią Anna Krzysztofa.
W rozterce Marina wracała do domu. Kobieta mocno ściskała pasek torebki i rozmawiała sama ze sobą.
— Boże, co się z nią stało? Przecież żyliśmy normalnie. Naczytała się głupich artykułów w internecie…
— I co teraz mam robić… Nie chcę oszukiwać męża… Ale nie chcę też zostać bez spadku…
— Przecież ona będzie mnie tak szantażować przez całe życie…
— Rodzice Igora… Którzy właśnie teraz siedzą z dziećmi… Nigdy niczego od nas nie proszą. Tylko pomagają…
— Jeśli nie pomogę matce, naprawdę mnie wykluczy ze swojego życia. Jak kiedyś wykluczyła mojego ojca.
— To też nieporządnie… Zupełnie jej nie pomagać… W końcu przez całe życie się mną opiekowała…
— I pod klątwami też żyć nie chcę…
— Dobra… Na te jej prośby… Znajdę pieniądze… Ale potem koniec.
— Jak wrócę do pracy, będę pomagać, na ile będę mogła. I żadnych próśb przekraczających moje możliwości.
— I po co jej ta sukienka wieczorowa i pierścionek? Na randkę się wybiera…
— Jeśli tak, to może i lepiej. Znajdzie sobie mężczyznę, który ją będzie utrzymywał i da mi spokój.
— Tak, pomogę jej teraz. Zapłacę jej zakupy z pomocą męża, ale na tym koniec.
— Jak wrócę do pracy, mama będzie zadowolona z tego, co będę mogła jej kupić. I tylko z rzeczy niezbędnych.
Marina dotarła do domu. Podczas kolacji delikatnie zaczęła rozmowę.
— Kochanie, jest taka sprawa. Mam problemy zdrowotne po porodzie. Potrzebuję trzysta tysięcy na leczenie… — Marina przeliczyła, ile będą kosztować wszystkie zakupy z listy matki, wybrała najtańsze opcje i podała łączną sumę.
— Ile? — Igor prawie się zakrztusił kawałkiem mięsa.
— Igorze, jeśli to zaniedbać lub nieodpowiednio podejść do leczenia, potem
potrzeba będzie jeszcze więcej pieniędzy. — Żona delikatnie wzięła męża za rękę, nie zdając sobie sprawy, jakie będą konsekwencje jej prośby.
— To poważna suma, Marino. — Igor odłożył jedzenie i zamyślił się.
— Oczywiście dam ci pieniądze, ale wiesz, że niełatwo mi tak po prostu wyciągnąć trzysta tysięcy. — Po wyrazie twarzy Igora było jasne, że ta wiadomość go zszokowała.
Igor przelał pieniądze Marinie. Ponieważ między małżonkami panowało zaufanie, mężczyzna nawet nie poprosił o rachunki. Marina oddała pieniądze matce.
— Mamo, to koniec. Dopóki nie wrócę z urlopu macierzyńskiego i nie zacznę pracować, nie proś o więcej pieniędzy. — Przekazując ciężką kopertę, Marina spojrzała matce prosto w oczy.
— Ach, córcia, jesteś taka mądra. Wiedziałam, że sobie poradzisz. — Ćwierkała Anna Krzysztofa. — To moja córka. Rozpoznaję swoją Marinę.
Cisza nie trwała długo. Po dwóch miesiącach teściowa znów zasypała córkę swoimi finansowymi zachciankami. Marina miała rację. Jej matka aktywnie korzystała z portali randkowych i chodziła na randki, szukając mężczyzny.
— Córcia, jakoś mi nie idzie z tymi kawalerami. A przecież mam dopiero pięćdziesiąt lat. Całe życie przede mną… — Narzekała Anna Krzysztofa, gdy Marina i Igor wrócili z romantycznej kolacji.
Igor poszedł do dzieci, którymi cały wieczór opiekowała się teściowa. Anna Krzysztofa, wyczekując odpowiedniego momentu, zdecydowanie przedstawiła nową prośbę.
— Marino, potrzebuję miliona złotych na operacje plastyczne. Bez tego mężczyźni, którzy mi się podobają, nawet na mnie nie patrzą. Trzeba trochę naciągnąć, trochę dodać… Wiesz, o co chodzi, córcia. — Anna Krzysztofa niewzruszenie spojrzała na Marinę.
— Mamo, Igor tyle nie da. Jeśli dowie się, że zapłaciłam za twoje poprzednie zakupy, rozwiedzie się ze mną… Tego oszustwa mi nie wybaczy… A ty znów chcesz go naciągnąć na pieniądze. Przestań! — Marina wyszeptała przestraszona, zamykając drzwi kuchni.
— Marino, im szybciej będę lepiej wyglądać, tym szybciej przestanę cię prosić o pieniądze. Zamiast ciebie będzie o mnie dbał mężczyzna. — Anna Krzysztofa stuknęła palcami o krawędź zlewu.
— Mamo, nie wyciągnę od męża miliona. To niemożliwe. Nawet o tym nie myśl. — Ucięła Marina.
— W takim razie pozbawię cię spadku. I przy okazji powiem Igorowi, że oszukałaś go, oddając pieniądze mnie zamiast na leczenie. — Anna Krzysztofa znów przeszła do gróźb. — I powiem mu od razu.
Teściowa nigdy nie lubiła pracować i zawsze wolała żyć kosztem innych. Najpierw kosztem rodziców, potem męża, od którego po rozwodzie wyciągnęła solidną sumę pieniędzy… Ale, jak wiadomo… Pieniądze albo się kończą, albo ich nigdy nie ma za dużo.
— Igorze, wejdź proszę do kuchni. — Krzyknęła teściowa.
— Dobrze, coś wymyślę… Tylko nie mów nic Igorowi. — Marina wolała, by mąż nie dowiedział się prawdy.
— Wołałyście mnie? — Igor wszedł do kuchni.
— Tak, Igorze. Kiedy jeszcze będziecie potrzebować, żebym przypilnowała dzieci? Powiedz, proszę, wcześniej, żebym mogła zaplanować swoje sprawy. Wiesz, że chętnie pomogę. — Anna Krzysztofa uśmiechnęła się.
Następnego dnia Marina postanowiła spotkać się z dawną przyjaciółką, prawniczką.
— Katia, naprawdę nie wiem, co robić. To nie matka, to wróg jakiś. — Szlochała kobieta.
— Nie bój się, przyjaciółko, poradzimy sobie. — Wesoło odpowiedziała Katarzyna. — Na pewno twoja matka nie ma zakazu w księgach wieczystych na dokonywanie transakcji bez osobistego stawiennictwa. Jestem pewna, że nawet nie wie, co to jest.
— Przygotuję dokumenty na darowiznę. Mam znajomego notariusza, który przyjedzie do domu. Musisz tylko wymyślić, jak sprawić, by podpisała dokumenty, nie zadając zbędnych pytań. Mieszkanie będzie twoje. I więcej nie będzie mogła cię szantażować… — Katarzyna przedstawiła plan.
— I nie zapomnij mi dzisiaj przesłać danych paszportowych matki. I wszystkiego, co dotyczy mieszkania. — Katia mrugnęła.
— Mamo, znalazłam pieniądze, ale potrzebuję twojej pomocy. Mogę zdobyć nawet więcej. Całe półtora miliona. — Marina zadzwoniła do matki i przekazała radosną wiadomość.
— Naprawdę, jest tylko jedna rzecz… Pieniądze biorę na kredyt. Tak będzie mi łatwiej niepostrzeżenie, bez podejrzeń wyciągać pieniądze od męża. Spłacać kredyt małymi ratami.
— I jeszcze jedno… — Marina na chwilę zamilkła, a potem kontynuowała.
— Żeby dostać pieniądze, musisz coś podpisać… A wcześniej potrzebuję dokumentów z kliniki ze wszystkimi cenami. Żeby bank wiedział, na co biorę kredyt. — Marina wiedziała, że gdy Bóg rozdawał ostrożność, jej matka stała w kolejce po chciwość.
Wyciąganie pieniędzy od innych poprzez szantaż emocjonalny Anna Krzysztofa opanowała do perfekcji. Ale w sprawach finansowych i prawnych była kompletnym ignorantem.
— Córcia, świetna wiadomość. Już biegnę do kliniki. Czyli jutro przyjedziesz z pracownikiem banku? — Pod koniec rozmowy Anna Krzysztofa cieszyła się jak dziecko.
— Będziemy jutro o jedenastej. — Marina spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się. — Mamo, jak tylko dostaniesz dokumenty, od razu je sfotografuj i prześlij mi. Musimy zdążyć na czas.
— Oczywiście, córeczko. — Anna Krzysztofa odłożyła telefon.
Następnego dnia Marina przyjechała do matki pół godziny przed przyjazdem notariusza.
— Oto, mamo, sto tysięcy na początek. To, co miałam. — Marina przytuliła matkę i wręczyła pieniądze.
— Najważniejsze, żeby teraz uspokoić jej czujność. — Pomyślała Marina.
— Mamo, kredyt prawie się nie udał. W banku zauważyli, że to na operacje plastyczne, a nie zdrowotne. Powiedzieli, że na takie rzeczy nie dają kredytów, ale udało mi się ich przekonać.
— Dlatego, gdy przyjedzie pracownik banku, nie mów ani słowa. Żebyś niczego nie zepsuła. Będę prowadzić rozmowę. Odpowiadaj tylko “tak” lub “nie”. Żadnych innych odpowiedzi ani pytań. Inaczej nie dostaniemy pieniędzy. Rozumiesz? — Marina spojrzała na matkę surowo.
— Rozumiem, córeczko. — Anna Krzysztofa już wyobrażała sobie, jak z odnowioną twarzą przyciąga zazdrosne spojrzenia bogatych mężczyzn w średnim wieku.
— Pani Anno, oto dokumenty, proszę się z nimi zapoznać. — Notariusz podał papiery matce Mariny.
— Boże, oby notariusz przypadkiem nie palnął, że to dokumenty dar
owizny. I nie powiedział, że jest notariuszem. Raz już próbował się przedstawić, ale zręcznie zmieniłam temat. — Serce Mariny biło jak oszalałe.
— Wiemy, że wszystko jest w porządku. Dajcie, zobaczę. Mama się na tym nie zna. — Marina zręcznie przejęła dokumenty i udawała, że uważnie je czyta.
— Tak, mamo, tutaj wszystko w porządku. Powiedz, jesteś w pełni władz umysłowych i zdrowiu? — Marina wręczyła dokumenty notariuszowi.
— Oczywiście, co za pytanie. — Odpowiedziała kobieta.
— Pańska matka musi jednak zapoznać się z tekstem przy mnie. Taki jest porządek. — Spokojnym głosem odpowiedział notariusz.
Marina spojrzała na zegarek. Za chwilę, zgodnie z umową, notariuszowi miała zadzwonić Katia, żeby zapytać o postępy.
W tym momencie Marina miała niepostrzeżenie wyjąć z torebki dokumenty dotyczące kredytu. Te, które wymyślała do późnej nocy, a dwie godziny wcześniej szukała, gdzie je wydrukować.
Marina i Anna Krzysztofa siedziały przy kuchennym stole. Naprzeciwko siedział notariusz.
Zadzwonił telefon. Notariusz sięgnął do teczki po telefon. W tym momencie Marina wzięła dokumenty i podała je matce. Następnie przypadkiem je upuściła. Z torebki, którą dyskretnie umieściła przy prawej nodze stołu, wyjęła inne dokumenty. Wyjęła i podała matce.
Anna Krzysztofa zaczęła czytać. Katia, by zyskać na czasie, zadała notariuszowi pilne pytanie, na które ten natychmiast zaczął odpowiadać.
Marina w tym momencie trzymała w ręce pod stołem oryginał darowizny. Gdy tylko matka przeczytała dokumenty, Marina wzięła je lewą ręką, schowała pod stół, pochyliła się do matki i szepnęła:
— Mówiłam, że wszystko będzie dobrze.
Następnie Marina prawą ręką wyjęła dokumenty spod stołu i położyła je przed notariuszem. W tym momencie Katia podziękowała notariuszowi za poradę… Notariusz odłożył telefon.
— Wszystko w porządku… Mamo, masz jakieś pytania? — Marina spojrzała na matkę z bijącym sercem.
— Nie. — Odpowiedziała Anna Krzysztofa.
— Mamo, zgadzasz się ze wszystkim? — Marina ostrożnie schowała fałszywe dokumenty do torebki.
— Tak, córciu. Wszystko jest w porządku. — Anna Krzysztofa skinęła głową.
— Proszę podpisać! — Notariusz podał prawdziwe dokumenty do podpisu.
Anna Krzysztofa szybko podpisała i uśmiechnęła się.
— Wreszcie! Będę najpiękniejsza ze wszystkich moich starych koleżanek. Pieniądze rozwiązują wszystkie problemy, a ja wiem, jak je przyciągać do życia. Nie na darmo co wieczór powtarzam: “Pozwalam sobie być bogatą”. — Anna Krzysztofa uśmiechnęła się z wyższością. — Jestem na szczycie. Tak powinno być.
Marina przepisała mieszkanie na siebie i szczerze opowiedziała o wszystkim mężowi. Mąż jej nie zganił. W końcu wybrała jego stronę. Pieniądze, które Marina zdobyła podstępem od Igora, obiecała zwrócić z pierwszej pensji.
Obecnie Marina, Igor i ich dzieci żyją szczęśliwie razem. Żyją w zgodzie.
Gdybyście tylko widzieli twarz Anny Krzysztofy, kiedy dowiedziała się, że zamiast pieniędzy na operację, straciła mieszkanie. Boże, jak ona się wściekła… Jakie obraźliwe słowa mówiła…
Ale szybko się uspokoiła po słowach Mariny: “Jeszcze jedno słowo nie szacunku pod moim adresem i będziesz mieszkać na ulicy”. Potem Anna Krzysztofa stała się potulna jak baranek. Nawet pomaga dzisiaj z wnukami. Swojej miłości teściowa jednak nie znalazła. Próbowała przechytrzyć kilku mężczyzn, ale ci szybko postawili ją do pionu.
Mówi się, że na chytry otwór w ścianie zawsze znajdzie się wielki, ostry gwóźdź. A jeśli otwór ma zakamarki, to gwóźdź na pewno będzie z przewodnikiem. Czy tak jest, czy nie… Oceńcie sami. Ale jedno jest pewne… Jasne, gorące słońce świeci jednakowo dla wszystkich, zarówno dla przebiegłych, jak i dla uczciwych ludzi.
