U mojej sąsiadki jest sześcioro dzieci, a niedawno zaszła w siódme!

Dwa lata temu ja i moja rodzina kupiliśmy mieszkanie. Dom nie był nowy, ale znajdował się w dobrej dzielnicy, a sąsiedzi okazywali się dobrzy… poza jedną osobą. Była to samotna matka sześciorga dzieci, a niedawno dowiedziałam się, że znów jest w ciąży.

Na początku szczerze współczułam tej kobiecie, ponieważ doskonale rozumiałam, że jej sytuacja jest trudna. U moich rodziców w domu zostały wózek, rowery i dziecięce ubrania moich synów, wszystko było w doskonałym stanie, więc postanowiłam je przekazać naszej sąsiadce. Oczywiście była zachwycona prezentem, bardzo dziękowała, a już po tygodniu, kiedy spotkałam ją w klatce schodowej, zaczęła prosić o jedzenie i pieniądze. Nieco zdziwiła mnie jej bezczelność. Rozumiem, że sytuacja jest skomplikowana, ale po co tyle rodzić, jeśli nie ma się możliwości nawet nakarmić dzieci?

Ponadto regularnie kupowałam im produkty: chleb, mrożone pierogi lub pędlęgi, konserwy rybne czy coś jeszcze. Inni sąsiedzi również starali się pomóc, ale każdy z nas ma swoje rodziny, które także chcą jeść. Kto jak potrafi, temu pomaga.

Jednak pewnego dnia kobieta powiedziała coś, co sprawiło, że włosy stanęły mi dęba:

— Słuchaj, Nina, nie kupuj nam już więcej produktów, bo mamy już dość tych pierogów i konserw. Lepiej daj nam pieniądze, a my kupimy sobie, co chcemy.

Byłam w szoku po jej słowach.

— Nie, tak nie sądzę. Od dziś nie będę wam kupować ani pierogów, ani konserw, i ani grosza też nie dam. Poszukajcie sobie kogoś innego, kto was będzie zaopatrywał!

— Jak możesz być taka bezduszna?! Twoje synowie zawsze są najedzeni, ubrani, każdego lata jeździsz nad morze, a innym nie trzeba pomagać? Nie mogę iść do pracy, kto będzie się opiekował dziećmi? Proszę nie o siebie, a o dzieci!

Od tego dnia postanowiłam im przestać pomagać. A pewnego dnia porozmawiałam z sąsiadką, która mieszkała w tym domu od dawna:

— Tak, Maja zawsze była problematyczna. Po szkole od razu wyszła za mąż za naszego byłego sąsiada, Władka. Z niego urodził się jej starszy syn. On był porządny człowiek, więc nawet kiedy dowiedział się o jej zdradzie, zostawił jej z dzieckiem swoje mieszkanie, a sam przeprowadził się do wynajmowanego. Potem zaczęła szaleć za mężczyznami. Nie wiązała się z nikim na dłużej, tylko rodziła dzieci. A teraz jest w ciąży z siódmym dzieckiem. W tej sytuacji współczuję tylko dzieciom, im będzie ciężko z taką matką. Chętnie pomogłabym im finansowo, ale jak wiedzieć, na co Maja wydaje te pieniądze?

— Czy państwo nie wypłaca jej żadnej pomocy? — zdziwiłam się.

— Wypłaca, i to nie małe pieniądze, — odpowiedziała sąsiadka. — Oczywiście, na luksusowe życie tego nie starczy, ale na jedzenie w zupełności. Tylko dzieci cały czas chodzą głodne, matka prawie nie jest w domu, zajmuje się życiem osobistym i prosi o pomoc u dobrych sąsiadów. W rzeczywistości nie jest taka biedna, po prostu przywykła żyć na koszt innych ludzi. Pojawia się ktoś miły, jak ty dwa lata temu, i już się nie odłącza, dopóki nie wyłapie wszystkiego.

— Powinna się zatrudnić, wtedy by się nauczyła, jak zarabia się pieniądze! — wkurzyłam się.

— Już jej to mówiłam wiele razy! — wykrzyknęła kobieta. — Nawet zaproponowałam jej pracę zmywarki w kawiarni syna! Ale w odpowiedzi usłyszałam: „Gdzie widziać, żeby kobieta z dziećmi pracowała? Poza tym, u nas ludzie są dobrzy, nie zginę. A ty, sąsiadko, mogłabyś podjąć jeszcze jedną pracę, żeby pomóc wielodzietnej matce. I tak samo, twoje dzieci już są dorosłe i siedzisz w domu bezczynnie!”

Powiedzieć, że byłam w szoku, to nic nie powiedzieć. Jak ta Maja ma tyle bezczelności, żeby powiedzieć coś takiego starszej kobiecie! Od tego czasu już nigdy nie będę jej więcej pomagać. Moim zdaniem takie matki nie zasługują na szacunek i pomoc. Jednak, jak się później okazało, otrzymała hojną pomoc od jednej organizacji wolontariackiej – domku na wsi, do którego potem się przeprowadziła. Nie wiem, co Maja powiedziała o swoim życiu, ale ta kobieta na pewno wie, jak wzbudzić litość u dobrych ludzi!

A Twoim zdaniem, czy trzeba pomagać wielodzietnym matkom?