Usłyszałam od męża, że zaczęłam źle wyglądać i przytyłam. Szybko znalazłam odpowiedź, którą mogłam mu podać, i teraz nie słyszę od niego żadnych wyrzutów
Od trzech lat jestem żoną mojego męża. Mamy dwoje małych dzieci i muszę się nimi wszystkimi zajmować, ponieważ mój mąż pracuje, a po pracy lubi odwiedzać swoją matkę, albo chodzić na ryby czy grać w piłkę z kolegami. Widuję go tylko rano i późno w nocy.
Mieszkamy w tym trybie od trzech lat i szczerze mówiąc nigdy nie narzekałam, bo bardzo kocham nasze dzieci i cieszę się, że mogę się nimi zajmować. Bardzo lubię też gotować i tworzyć komfort w domu.
Ale mój mąż zdaje się tego nie doceniać. W zeszłym tygodniu otwarcie powiedział mi, że wyglądam fatalnie, że sporo przytyłam, że przestałam o siebie dbać i nie interesuje mnie nic poza dziećmi.
Nie robię paznokci, nie chodzę do fryzjera, zrezygnowałam z tańca, który uprawiałam od piątego roku życia. Ale żona brata, przebywająca na urlopie macierzyńskim, wciąż potrafi o siebie zadbać i wygląda świetnie.
W sobotę rano, kiedy mąż był w domu, poprosiłam go o spacer z dziećmi, żebym mogła pójść do fryzjera. Ale mąż już pakował wędkę i oczywiście odmówił. Zadzwoniłam do teściowej z tą samą prośbą, ale ona również odmówiła.
I wtedy powiedziałam mężowi wszystko, co pomyślałam:
– Po urodzeniu dzieci twoje życie w ogóle się nie zmieniło, chodzisz do pracy, po pracy siedzisz z kolegami na piwie w barze lub u mamy, a w weekendy siedzisz cały dzień z wędką. Nie mam czasu na odpoczynek, na hobby, na uporządkowanie siebie.
Owszem, zaniedbałam się, ale to tylko dlatego, że nie mam wolnego czasu. Gdybyś mi pomogl chociaż czasem, byłabym taka sama jak przed porodem.
Po tym nie miał już żadnych skarg. Zobaczę, czy się rozmyśli, czy nie. W końcu to nie jest normalne, że mężczyzna przedkłada przyjaciół i hobby nad rodzinę.
