Wizyta u syna, która zmieniła wszystko: Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw
Rodzinne wartości są fundamentem każdego społeczeństwa. Chociaż każdy ma swoje podejście do życia, to jednak pewne normy moralne są uniwersalne. Ludzie zwracają uwagę na to, jak kto traktuje swoich bliskich. Bo przecież kto może być godny zaufania, jeśli nie potrafi szanować własnej rodziny?
Szokujące spotkanie
Po rozwodzie mojego syna starałam się często go odwiedzać. Chociaż był już dorosłym człowiekiem, dla mnie nadal pozostawał dzieckiem. Widziałam jego ból i samotność, dlatego chciałam być wsparciem. W końcu każda matka pragnie dobra dla swojego dziecka.
Gdy Denis przedstawił mi swoją przyszłą żonę, Daszę, miałam mieszane uczucia. Była piękna, energiczna i bardzo towarzyska, ale czegoś mi brakowało. Nie było to jednak dla mnie najważniejsze, bo najistotniejsze było szczęście mojego syna.
Po ślubie przenieśli się do wynajętego mieszkania, a syn utrzymywał rodzinę, ponieważ Dasza zajmowała się domem. Później przyszedł na świat ich pierwszy syn, a wkrótce drugi. Byłam dumna z nich obojga, bo radzili sobie doskonale.
Upadek idealnej rodziny
Gdy dzieci podrosły, w ich związku pojawiły się trudniejsze chwile. Denis pracował dniami i nocami, a Dasza czuła się osamotniona. Wtedy też wszystko zaczęło się zmieniać. Wyszło na jaw, że Dasza miała romans. Trwał ponad rok. Ostatecznie postanowiła odejść, zabierając dzieci do swojego nowego partnera.
Mój syn był załamany. Zamknął się w sobie, przestał dbać o siebie, schudł 15 kilogramów i rzucił się w wir pracy, by zagłuszyć ból. Byłam przy nim, wspierałam go, gotowałam mu obiady, prałam ubrania i robiłam wszystko, aby nie czuł się samotny.
Powrót Daszy
A potem wydarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Pewnego dnia weszłam do mieszkania syna i zobaczyłam Daszę. Stała w szlafroku, z mokrymi włosami i uśmiechem na twarzy. Byłam w szoku. Nim zdążyłam coś powiedzieć, Denis podszedł do mnie i szybko wyprowadził mnie na klatkę schodową.
„Mamo, teraz nie jest dobry moment na rozmowę. Spotkajmy się wieczorem” – powiedział szybko, unikając mojego wzroku. Nie wiedziałam, co się dzieje. Wyszłam stamtąd w kompletnym osłupieniu.
Przez kilka dni nie odbierał telefonów. W końcu sam zadzwonił. Gdy się spotkaliśmy, powiedział mi prosto w twarz, że Dasza wróciła, a on ją przyjął. „To był tylko błąd. Odpokutowała już swoje. Jesteśmy rodziną i musimy być razem” – powiedział z przekonaniem.
Wytłumaczył mi, że chce spróbować na nowo. Poprosił, bym nigdy nie krytykowała Daszy i nie wypowiadała się na jej temat, bo jeśli tak się stanie, zerwie ze mną wszelki kontakt.
Co teraz?
Nie wiem, co robić. Moja intuicja mówi mi, że to się nie uda. Próbuję to zaakceptować, ale jak można zrozumieć i wybaczyć komuś, kto tak bardzo skrzywdził twoje dziecko? Jak mam teraz patrzeć na Daszę, wiedziać, że zniszczyła mojemu synowi życie, a on mimo to wziął ją z powrotem?
Nie chcę tracić syna. Kocham go nad życie. Ale nie wiem, czy jestem gotowa na to, by udawać, że nic się nie stało. Co zrobić w takiej sytuacji?
