Właśnie kupiliśmy naszej córce mieszkanie. Miała dobrą pracę i dobrze zarabiała. A potem, niespodziewanie, oznajmiła, że wychodzi za mąż. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam przyszłego zięcia, zaczęłam prosić córkę, by nie wychodziła za niego. Ale wesele się odbyło. A potem córka sama do mnie przyszła. Nigdy wcześniej nie widziałam jej tak smutnej
Kiedy moja córka wychodziła za swojego męża, była przekonana, że spotkała miłość swojego życia. Ileż to pięknych słów wypowiadała na jego temat, jak bardzo go wychwalała! Rozumiałam, że jest zakochana i widzi w swoim wybranku tylko same zalety. Sama chciałam w to wierzyć. Mój mąż wspierał córkę we wszystkim. Bardzo kocha swoją jedyną dziewczynkę, co bez wątpienia było dla niej ważne.
Ja, szczerze mówiąc, nie byłam zachwycona wyborem córki. Tak naprawdę byłam bardzo niezadowolona. Uważałam, że nie jest dla niej odpowiedni. Ale nie chciałam się wtrącać w jej życie, a i tak by mnie wtedy nie posłuchała. Ciągle powtarzała: „To moja przeznaczenie”. Tak, tacy mężczyźni potrafią pięknie adorować i mówić komplementy. Był urodzonym romantykiem – czarującym, pewnym siebie i emocjonalnym. Potrafił zgadywać pragnienia młodej kobiety.
Prosiłam córkę, żeby się nie spieszyła z decyzją. Miała mieszkanie, dobrą pracę, oddanych przyjaciół i całe życie przed sobą. Mogła pozwolić sobie na wszystko, co potrzebne do normalnego życia. A co on mógł jej dać?
Jej mąż był muzykiem, który mógł podarować jej tylko swoje piosenki. Dla niej to były wyjątkowe i cenne prezenty. Była młoda, nie rozumiała jeszcze, że przede wszystkim mężczyzna powinien zadbać o byt rodziny. Córka była dumna ze swojego artystycznego męża.
Ale wesele się odbyło. Minęło półtora roku. I oto przyszła do mnie po radę. Nigdy nie było mi tak smutno, jak wtedy, gdy zobaczyłam łzy mojej córki. Powiedziała mi, że dowiedziała się o zdradach swojego męża i nie wie, co teraz robić.
A przecież mówiłam jej! Ale nikt nie chciał mnie słuchać! Okazało się, że oprócz żony miał jeszcze inną kobietę, z którą regularnie się spotykał. Podobało mu się takie życie. Nie mogłam pojąć, jak można być takim człowiekiem.
Przed ślubem córkę adorowali porządni i dobrzy chłopcy. Nie rozumiem, dlaczego nie zwróciła na nich uwagi. Na przykład nasz sąsiad – wspaniały mężczyzna. Zawsze przynosił jej kwiaty na święta. A moja córka? Jest piękna, radosna, inteligentna i utalentowana. A jednak zakochała się w człowieku, który jej nie ceni i tylko wykorzystuje jej uczucia.
Może powinnam była zabronić jej się z nim spotykać? Ale w tym wieku trudno już narzucać coś swoim dzieciom. Nie słuchają nikogo, kiedy dokonują własnych wyborów.
Myślę, że tacy mężczyźni się nie zmieniają. On nie jest zdolny do wierności. Nie potrzebuje rodziny. Moja córka będzie całe wieczory czekać na niego w domu, tęsknić, podczas gdy on będzie cieszył się beztroskim życiem. Nie można mu już ufać!
Gdyby to był mój mąż, odeszłabym od niego natychmiast. I lepiej się rozwieść wcześniej niż później, kiedy pojawią się dzieci. Ale córka mówi, że go kocha i boi się zostać sama.
Sama? W wieku 26 lat?! Przecież całe życie ma przed sobą! Jeszcze może być szczęśliwa.
Nie wiem jednak, czy powinnam teraz ingerować w jej los. Może później będzie mnie obwiniać za wszystkie swoje problemy. A może powinna dać mu drugą szansę?
Ale z drugiej strony serce mi się kraje. Moja córka jest delikatna, wrażliwa, zakochała się w przystojnym mężczyźnie, a teraz nie wie, co robić.
Ja też nie wiem.
Chcę tylko, żeby była szczęśliwa. Ale czy może być szczęśliwa z mężczyzną, który już teraz jej nie szanuje?