– Zamieszkam u mamy, dopóki się nie uspokoisz – krzyknął mąż po kłótni, a kiedy przyszła do teściowej, osłupiała…

Ostatnio wszystko wypadało jej z rąk. Zofia nie rozumiała, co się dzieje z mężem, z ich relacją. Wydawało się, że się rozpadają, a skleić ich już nie da rady. Każda próba poprawy relacji z Piotrem kończyła się niepowodzeniem, bo on nie chciał rozmawiać szczerze. Mąż wybuchał i krzyczał, że żona robi z igły widły, próbując obarczyć go winą za coś, czego nawet nie zrobił.

– Znowu zaczynasz to samo. Co ci nie pasuje? Dlaczego tak źle ci się żyje? Wszystkie kobiety są zadowolone ze swoich mężczyzn, każdy mój kolega ma w domu porządek, a ty z jakąś intuicją wyskakujesz. Co czujesz swoją intuicją? Znowu myślisz, że coś przed tobą ukrywam? Pracuję jak wół, żebyś niczego nie potrzebowała. Wracam do domu, a ty zaczynasz dręczyć mnie swoimi rozmowami. Naprawdę uważasz, że to normalne?

Zofia próbowała otworzyć usta, ale zrozumiała, że kolejna próba dotarcia do męża nie przyniesie nic dobrego. On nie był nastawiony na rozmowy. Widać było agresję, która od niego emanowała. Kobieta chciała porozmawiać z mężem o tym, że powinni iść dalej, zastanowić się nad przyszłością i myśleć o dzieciach, ale zamilkła. Jak można mieć dzieci, skoro nie mogą dojść do porozumienia i wzajemnego zrozumienia? Może nie byli jeszcze gotowi? Może nie nadszedł czas? Zofia miała tylko dwadzieścia cztery lata. Piotr miał już dwadzieścia siedem, ale młodzieńczy maksymalizm wciąż z nim szedł ręka w rękę.

– Piotrek, dlaczego się tak gorączkujesz? Lepiej od razu omawiać wszystkie swoje niezadowolenia, zamiast coś ukrywać. Lepiej ustalić wszystko, niż potem nawarstwić błędy, które już nie będą do naprawienia.

– Uważasz, że moim błędem jest to, że pracuję bez wytchnienia? Albo za co mnie próbujesz obwiniać? Powiedz, nie krępuj się. Może jestem złym mężem i nie przynoszę do domu wystarczająco pieniędzy?

Zofii było przykro słyszeć takie słowa. Brzmiało to tak, jakby nie pracowała, nie zajmowała się niczym pożytecznym i po prostu siedziała na utrzymaniu męża, ale przecież było zupełnie inaczej. Zofia się starała. Też dobrze zarabiała, nie prosiła męża o ani grosz, a on często mógł sobie pozwolić na swoje kaprysy. Wiedząc, że to nie jest czas na rozmowy, Zofia pospieszyła się uspokoić męża, ale on wściekł się na dobre.

– Jakże mnie irytujesz tymi swoimi narzekaniami. Nie mam już sił. Staram się, pracuję, a otrzymuję tylko wyrzuty. Mam dość! – mąż uderzył pięścią w stół i szybkim krokiem wyszedł do pokoju.

Zofia spojrzała na rozlaną z filiżanki herbatę. Była pewna, że w związku ważne są rozmowy, omawianie wszystkiego i dochodzenie do kompromisów, ale teraz żałowała, że zaczęła kolejną rozmowę z mężem.

Usłyszawszy głośne trzaśnięcie drzwi, Zofia jakby ocknęła się z odrętwienia. W korytarzu słychać było trzaskanie szuflad komody.

– Dokąd idziesz? – zapytała kobieta, patrząc na torbę spakowaną przez męża, stojącą u jego stóp.

– Zamieszkam u mamy, dopóki się nie uspokoisz – krzyknął Piotr, nerwowo chwycił torbę i opuścił mieszkanie.

Zofia patrzyła na zamknięte drzwi, czując ból w sercu i bojąc się poruszyć. Wydawało się, że coś w niej pękło i teraz krwawiło. Ból ogarnął całe wnętrzności, a z oczu popłynęły łzy. Łapiąc powietrze ustami, kobieta starała się uspokoić, ale żal ją przytłaczał. Ręce się trzęsły, a nogi zamieniły się w watę.

Piotr po prostu uciekł od problemu. Ale czy był problem? Może Zofia sama wszystko wymyśliła? Siedząc na podłodze w korytarzu, myślała, próbowała zrozumieć, co z nią nie tak. Dlaczego mąż podjął tak radykalne kroki i opuścił mieszkanie? Ich przytulne, rodzinne gniazdko. Powoli Zofia się uspokoiła. Zmusiła się, żeby wstać, doszła do łóżka, rzuciła się na nie i znów wybuchła gorzkimi łzami.

Następnego dnia Zofia starała się uśmiechać do kolegów, udawała, że wszystko jest w porządku, choć w sercu miała ogromny żal. Czy to koniec ich związku? Jeśli mąż uciekł, unikając rozmowy, jeśli nie chciał rozwiązać wszystkich kwestii na bieżąco, to znaczy, że nie chciał utrzymać ich małżeństwa na powierzchni? A było co utrzymywać? Głowa pękała od myśli. Chciała uzyskać odpowiedzi. Zofia próbowała zadzwonić do męża, ale on nie spieszył się z odpowiedzią. Wysłał tylko wiadomość, że jego żona musi uporać się ze sobą i właściwie ustalić priorytety, że nie jest gotowy codziennie wysłuchiwać jej wyrzutów. Czy wyrzuty były codzienne? Czy można to nazwać wyrzutami? Zofia nigdy nie obwiniała męża o coś, starała się zrozumieć, dlaczego postąpił tak, a nie inaczej, pytała, czy są w niej jakieś wady, które go drażnią. Z tego powodu też się złościł. Ostatnio Zofia po prostu próbowała porozmawiać o przyszłości, zrozumieć przyczynę chłodu swojego męża, bo ostatnio stał się dla niej obcym człowiekiem.

Wracając do domu i patrząc na swoje odbicie w lustrze, Zofia nie zauważyła zmian, które mogłyby nagle odrzucić męża od niej. Była taka sama, jak na początku związku, nie przytyła, nie schudła. Wszystko było takie samo. Więc co się zmieniło? Myśląc, że powinni spróbować jeszcze raz i pójść do terapeuty rodzinnego, Zofia się ożywiła. Uspokoiła się i miała nadzieję, że mąż też się wkrótce uspokoi i wróci do domu. Jednak on nie spieszył się z powrotem. Minęło kilka dni, a Zofia zaczęła tęsknić. Już naprawdę się martwiła. Nie było innego wyjścia – musiała pojechać do teściowej, żeby porozmawiać z mężem. Jeśli miał dość małżeństwa, lepiej teraz wszystko zakończyć, złożyć pozew o rozwód i rozstać się jak statki na morzu, niż żywić się nadziejami i marzeniami, że wszystko się ułoży.

Relacje z teściową Zofia miała napięte. Wiedziała, że Maria Zawadzka będzie bronić swojego syna, na pewno powie, że to żona powinna skakać przed mężem na tylnych łapkach i robić wszystko, żeby czuł się głową rodziny. Ale przecież nie da się prowadzić poważnych rozmów przez telefon. Tym bardziej, gdy mąż ich unika. Trzeba było znieść wyrzuty teściowej. A jeśli Piotr nie rozumiał różnicy między wyrzutami a zwykłą rozmową, może zobaczy to na żywo

i zrozumie, że żona po prostu próbuje z nim rozmawiać?

Zofia zrobiła fryzurę, makijaż, ubrała się ładnie, żeby spodobać się mężowi, nakłonić go do rozmowy i pojechała do teściowej. Z jakiegoś powodu miała niespokojne przeczucie, czuła się niepewnie. Intuicja jakby krzyczała, żeby uciekała jak najdalej.

Postanowiła kupić przynajmniej tort, bo niezręcznie przychodzić do teściowej z pustymi rękami, Zofia skręciła do cukierni. Przypomniała sobie, że Maria Zawadzka lubi śmietanowce, kupiła świeżutki i powoli ruszyła do domu. Mąż powinien już być w domu z pracy. Geolokalizacja pokazywała, że jest w domu. Zofia była zdenerwowana. Czy uda się wszystko naprawić, czy już dziś się rozstaną? Jeśli Piotr przestał ją kochać, dlaczego jeszcze jej tego nie powiedział? Nie złożył pozwu o rozwód? Bał się, że zrobi awanturę? Przecież gorzka prawda jest zawsze lepsza niż słodkie kłamstwo. Idąc do domu teściowej, Zofia otrzymała wiadomość od męża, w której prosił, aby przelała mu trochę pieniędzy na kartę, ponieważ znowu opóźniają mu wypłatę. Kobieta postanowiła nie odpowiadać, bo i tak wkrótce się spotkają. Wbiegła do klatki schodowej, gdy wychodziła z niej starsza para, weszła po schodach, jakby odciągając ten moment. Dlaczego zwlekała – sama nie rozumiała. Może po prostu bała się spojrzeć surowej prawdzie w oczy?

Dzwoniąc do drzwi, Zofia starała się głębiej oddychać i zebrać siły. Drzwi otworzyła jej ciężarna dziewczyna, głaszcząca swój duży brzuch.

– Ojej!.. Piotr, to chyba do ciebie – zawołała dziewczyna w głąb mieszkania.

Zofia osłupiała, patrząc na tę znajomą nieznajomą. Osobiście nigdy wcześniej nie spotkała się z Tanią, ale doskonale znała ją ze zdjęć, które widziała w telefonie męża. To była jego była dziewczyna. Spotykali się przez jakiś czas, ale potem coś ich poróżniło, nie dogadali się i Tania rzuciła Piotra. A teraz… sądząc po ubraniach, w które była ubrana, mieszkała w mieszkaniu teściowej?

Cała ta sytuacja nie chciała się ułożyć w głowie. Odrzuciło ją złość, ale umysł pozostał chłodny. Chciała zrozumieć, dlaczego otworzyła jej była dziewczyna Piotra.

– Przyszłaś, nie zakurzyłaś się – wyszła do korytarza Maria Zawadzka. – Taniu, idź do pokoju, nie powinnaś się denerwować. A ja porozmawiam z naszym gościem i wszystko jej wyjaśnię.

– Pani Mario? A gdzie jest Piotr? Co tu się dzieje? – wykrztusiła Zofia chrapliwym z rozpaczy głosem.

– Piotr jest jeszcze pod prysznicem. Dzieje się to, co dawno powinno się wydarzyć. Nie udawaj, że o niczym nie wiedziałaś. Mój syn już dawno rozdarty był między dwiema rodzinami. Tania jest z nim w ciąży. Nie mógł jej zostawić, a ja przyjęłam dziewczynę do siebie. Nie będzie przecież mieszkać na ulicy, ani wynajmować mieszkania w takim stanie. I co tu ukrywać – zawsze bardziej ją lubiłam niż ciebie. Cieszę się, że tak się stało.

Czyli podejrzenia były uzasadnione. Piotr tak przekonywał żonę, że jej nie zdradza, że wszystko w ich małżeństwie jest w porządku… a w rzeczywistości żył w dwóch rodzinach? Dlaczego to robił? Dlaczego po prostu nie odszedł do swojej byłej, jeśli nie mógł bez niej żyć? Łzy zaszkliły oczy. Teraz już nie miała ochoty rozmawiać z zdrajcą, chciała jak najszybciej złożyć pozew o rozwód.

– Zofia? Dlaczego przyjechałaś bez uprzedzenia? – zapytał Piotr, wycierając głowę ręcznikiem. Był ubrany tylko w dresy, a po nagim torsie nadal spływały krople wody, zupełnie jak łzy z policzków Zofii.

– Powinnam była? Żebyś schował swoją kochankę? – zapytała Zofia obojętnym tonem.

– Właściwie to nie całkiem to, o czym myślisz – zaczął się jąkać Piotr, ale spuścił wzrok.

– Jak to nie to? Przestań z tymi głupotami i powiedz jej prawdę. Wkrótce będziesz miał córkę. Ta pusta nie mogła dać ci dziecka, a Tania wkrótce podaruje nam małe szczęście – wtrąciła się teściowa. – Wyjaśnij jej, jak to naprawdę jest.

– Nie musisz mi nic wyjaśniać. Złożę pozew o rozwód. Nie mamy nic do podziału, więc wszystko pójdzie szybko. I żadnych pieniędzy ci nie przeleję. Teraz wszystko jest dla mnie jasne – wymamrotała Zofia.

Piotr zbliżył się do żony, chcąc z nią porozmawiać, ale nie zdążył powiedzieć ani słowa. Wręczając niewiernemu mężowi tort, Zofia wybiegła na schody.

Wszystko wewnątrz kipiało z rozpaczy. Jak mógł ją tak okrutnie potraktować? Po co? A jego byłej było dobrze, wiedząc, że przychodzi do niej od żony? Przecież wszystko doskonale wiedziała!… Mimo to zdecydowała się urodzić dziecko od cudzego męża. Co jej obiecał Piotr? Rozwód z Zofią? Dlaczego tego nie zrobił wcześniej? Dlaczego ciągnął to tyle czasu?

Jak dotarła do domu, Zofia nie pamiętała dokładnie. Od razu zaczęła zbierać rzeczy męża, aby ostatecznie wyrzucić go ze swojego mieszkania i życia. Nie chciała zwlekać z rozwodem. Zofia nie spodziewała się, że Piotr zdecyduje się przyjechać do niej. Otworzył drzwi swoim kluczem i wszedł do mieszkania. W jej wnętrzu wszystko kipiało od złości, jak bardzo chciała go wyrzucić.

– Zofia, musimy porozmawiać.

– Nie ma o czym mówić. Lepiej pomóż mi zebrać swoje rzeczy. Rozmawiać trzeba było wcześniej, a teraz jest już za późno.

– Zośka, zrozum – kocham tylko ciebie. Ostatnio byłem surowy, bo nie wiedziałem, jak ci powiedzieć o Tani. Spotkaliśmy się przypadkiem, wszystko stało się jak we śnie, a potem zaszła w ciążę.

– I systematycznie ją odwiedzałeś, aby utrzymać ten wynik? Nie chcę tego słuchać. Podjęłam decyzję, rozwodzimy się.

Piotr próbował przekonać Zofię, żeby nie podejmowała decyzji pochopnie, dała mu szansę. Przysięgał i zaklinał się, że z Tanią zdradził żonę tylko raz, ale to już nie miało większego znaczenia. Zdradził, a czy raz, czy dziesięć – to nie było ważne. Drzwi do serca Zofii na zawsze zamknęły się przed mężem.

Rozwód Zofia dostała szybko. Nie można powiedzieć, że bezboleśnie, ale utrata miłości zawsze jest gorzka. Jednak Zofia potrafiła się z tym pogodzić. Zanurzyła się w pracy, zaczęła zajmować się haftem i powoli ból zaczęła ustępować. Choć po rozwodzie wielu kolegów zaczęło przejawiać większe zainteresowanie, ona nie chciała rzucać się w nowe związki. Najpierw musiała całkowicie uwolnić się od starych

, dojść do siebie i pokochać siebie. Zofia winiła się za to, że mąż poszedł na bok, ale potem spojrzała na to z innej strony. Czy to jej wina, że niewierny nie umiał się powstrzymać? Oczywiście, że nie!..

Miłość powoli wygasała jak dogasający płomień świecy. Zostały wspomnienia, ale i te rozwiewał czas.

Zofia zaczęła nowe życie. Postanowiła sprzedać mieszkanie i przeprowadzić się do innego miasta, gdzie wysłano ją z pracy na nowe stanowisko. Awans dodawał jej pewności siebie, że teraz wszystko będzie lepsze niż kiedykolwiek wcześniej.

– Zosia, nie wyjeżdżaj. Wróć do Piotra. On cierpi. Niczego nie chce. Cały czas patrzy na twoje zdjęcie – powiedziała teściowa, która przyjechała do Zofii bez uprzedzenia, gdy ta pakowała rzeczy, aby opuścić mieszkanie. – A Tania, ona nie urodziła dziecka od Piotra. Zaszła w ciążę z kimś innym. Próbowała nas oszukać, ale się nie udało. Wyrzuciliśmy ją.

– Przepraszam, pani Mario, ale czasu nie da się cofnąć. Mam nowe życie. Tego samego życzę twojemu synowi.

Zofia ostatecznie uwolniła się od Piotra i poczuła się dużo lżej. A przed nią czekała jasna przyszłość, do której zawsze dążyła.