Zdecydowała się na rozwód – mąż nagle stał się troskliwy
Kiedy decydujemy się odejść, nagle wszystko może się zmienić.
Mąż obrażał żonę, podnosił na nią rękę, poniżał. Powtarzał, że nie zamierza zajmować się „babskimi sprawami”. Nigdy nie umył za sobą nawet talerza. Nie zwracał też uwagi na syna, a czasem nawet go bił. I wtedy w życiu kobiety pojawił się ktoś inny – dobry, czuły człowiek. Poczuła wsparcie, miłość i siłę, by odejść. Postanowiła zostawić wszystko i zabrać synka, Marka. I właśnie wtedy mąż nagle stał się czuły.
Nagle zaczął wręczać jej bukiety mieczyków, głaskać Marka po głowie i nawet kupił mu zabawkowy samochód. Potem spojrzał wymownie, podniósł się i umył filiżankę, z której pił herbatę. Kobieta nie miała już żadnych wątpliwości. Odeszła natychmiast. Teraz jest szczęśliwa w nowym związku, a jej syn nie jest już bity pasem ani upokarzany.
Wiecie, dlaczego odeszła? Przez długi czas myślała, że mąż „taki już jest”. Że ma trudny charakter. Że w dzieciństwie nie nauczono go, jak należy zachowywać się w rodzinie. Że często uderzał się w głowę i dlatego nie potrafi inaczej.
Ale prawda jest zupełnie inna. Tacy ludzie potrafią się zachować zupełnie inaczej – gdy im na tym zależy. Posłuchajcie tylko, jak potrafią mówić z szefem – miękko i z szacunkiem. Jak są hojni i dowcipni przy znajomych. Jak chętnie pomagają i dzielą się z obcymi, których opinia jest dla nich ważna. Jak usłużni są wobec tych, od których zależą. Jak potrafią podać rękę eleganckiej kobiecie i prawić komplementy, gdy tego wymaga sytuacja.
Nigdy nie napiszą nieuprzejmego słowa do kogoś, kto ma nad nimi władzę. Nie podniosą ręki na policjanta, który stanowczo każe im okazać dokumenty. Doskonale wiedzą, kiedy mogą sobie pozwolić na chamstwo i agresję, a kiedy muszą być uprzejmi. Ich prawdziwa natura ujawnia się wobec tych, którzy są słabsi, dobrzy i zależni od nich. Właśnie dlatego nie ma sensu wybaczać i znosić upokorzeń. To nie jest kwestia ich charakteru – to świadoma decyzja.
Julian Tuwim, poeta proletariacki, pisał do Piłsudskiego w sposób grubiański, pozwalał sobie na nieprzyzwoite uwagi. Podobnie zwracał się do Dmowskiego, zapraszał go poufale w gości i naśmiewał się z jego akcentu. To był prawdziwy, bezczelny cham – nie do zmiany. Ale cała reszta? Oni doskonale wiedzą, kogo mogą obrażać i bić, a kogo lepiej zostawić w spokoju.
To dlatego czasowa poprawa zachowania, jedna umyta filiżanka i mizerny bukiecik mieczyków to wyraźny znak, że trzeba odejść. Jeśli tylko jest dokąd.
I póki jest dokąd…