„Znajdziesz sobie młodszego ode mnie. Powodzenia w poszukiwaniach. Nawet mu dopłacę, żeby wziął cię z całym posagiem” – krzyczał mój mąż, kiedy pakowałam swoje rzeczy
Po tylu latach małżeństwa nagle zrozumiałam, że już nie kocham swojego męża. To uświadomienie przyszło do mnie przypadkiem, z powodu jakiejś drobnostki, ale otworzyło mi oczy na całe nasze życie.
Zobaczyłam, jak patrzył na swoją nową wędkę, którą czekał od kilku miesięcy. Kiedyś patrzył na mnie tym samym spojrzeniem. A teraz nawet unika kontaktu wzrokowego. Czy naprawdę stałam się dla niego już tylko starą żoną? Rozumiem, że nie jestem już tą młodą studentką, która biegała na randki, ale czy on kochał mnie tylko za urodę i młodość? Przynajmniej tak wtedy myślałam. Kilka dni po tym odkryciu chodziłam zamyślona, a w końcu doszłam do wniosku, że nie mogę tak dalej żyć.
Nasz syn dawno dorósł i od kilku lat mieszka ze swoją dziewczyną (nawet nie pamiętam, która to już z kolei). Nie było więc żadnych przeszkód, żeby zacząć nowe życie. Po mamie odziedziczyłam mieszkanie. Wcześniej mieszkali tam lokatorzy, ale uprzedziłam ich, że zamierzam sama się tam wprowadzić.
„Znajdziesz sobie młodszego ode mnie. Powodzenia w poszukiwaniach. Nawet mu dopłacę, żeby wziął cię z całym posagiem” – krzyczał mój mąż, kiedy pakowałam swoje rzeczy. Kiedy usłyszał ode mnie, że chcę odejść, nie mógł w to uwierzyć. Nie rozumiał, jak to możliwe, że mam jeszcze jakieś uczucia. Dla niego od dawna byłam już tylko elementem wystroju wnętrza.
Ale odeszłam. Już od kilku miesięcy mieszkam sama. Chodzę na spacery z sąsiadem. Jest kilka lat starszy ode mnie i zawsze uważnie mnie słucha. Przypomina mi mojego męża z młodości, kiedy jeszcze starał się o moje względy.
