Znalazłem adres i poszedłem do dziewczyny, z którą rozstał się mój syn. Kiedy Maria otworzyła drzwi, ziemia unosiła mi się spod stóp.
Czasami rodzice nie zdają sobie sprawy, jak ich działania “dla dobra” mogą zrujnować życie ich dzieci. Nieodpowiednie słowa lub czyny mogą zniszczyć wszystko, co dobre kryje się w duszy dziecka, nawet jeśli już dawno osiągnęło ono dorosłość.
A przykładem może być historia opowiedziana przez Emmę. Ze swojego doświadczenia nauczyła się, jak niebezpieczne może być ingerowanie w prywatne życie dzieci.
Minęło ponad sześć miesięcy, odkąd postanowiłam wtrącić się w związek mojego syna Adjei. On był jakby zanurzony w wodzie, nie interesowała go praca, rozrywka, nic. Czułam się winna, czułam, że własnymi rękami zrujnowałam życie mojemu dziecku.
Usprawiedliwiałem swoje zachowanie, mówiąc, że ratuję przyszłość Andrzeja, myślałem, że jego dziewczyna w ogóle do niego nie pasuje. Ale tak naprawdę nawet nie próbowałem jej lepiej poznać, zrozumieć, jaką jest osobą. Doszło do tego, że na siłę przekonałem syna, żeby wyszedł z domu i spędził czas z kolegami.
Od tego dnia zaczął chodzić tak często, że do domu wracał dopiero wcześnie rano. Nie poznałem swojego syna. Teraz był wiecznie wściekłym i drażliwym człowiekiem. Nie mogłem zrozumieć, kiedy udało mu się tak zmienić.
Teraz bardzo wstydzę się swojego zachowania. Tak, zadzwoniłem do dziewczyny mojego syna Marii i pogratulowałem jej. Krzyczała, że nie pozwoli im żyć w pokoju, a teraz dostała zapłatę za swoje słowa. Niemal natychmiast tego pożałowałem, ale Maria naprawdę zniknęła, bez względu na to, jak bardzo próbowałem ją znaleźć – bezskutecznie.
Pytałam znajomych, chodziłam na uczelnię, szukałam na portalach społecznościowych, ale zawiodłam jak smoła. Po pewnym czasie okazało się, że Marii nie mogą odnaleźć, nawet jej rodzice.
Doszło do tego, że zdecydowałem się wynająć prywatnego detektywa. Ku mojemu zdziwieniu, list z adresem miałem już w rękach po kilku dniach. Ręce mi się trzęsły, nie wiedziałem, co dalej. Ale jedno jest pewne, syn nie musi nic o tym wiedzieć. Następnego dnia po prostu kupiłem bilet na pociąg i poszedłem do tego miejsca, którego imienia nigdy więcej nie słyszano w naszym domu.
Kiedy Maria otworzyła drzwi i zobaczyła mnie na progu, jej twarz się zmieniła. Szybko zaczęłam bełkotać, że musimy pilnie porozmawiać, zaczęłam przepraszać, błagać o powrót do syna. Ale wtedy usłyszałam płacz dziecka i tylko jedna myśl pozostała mi w głowie: „Już za późno…”.
Maria szybko wbiegła do pokoju do dziecka, a ja bez zastanowienia pobiegłem za nią. Wzięła dziecko w ramiona i zaczęła je kołysać, dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, jaka była piękna. Ale to, co stało się później, zszokowało mnie.
Maria zwróciła do mnie twarz dziecka i cicho powiedziała: „Poznaj mnie, Bohdanie, to twoja babcia”. Zaniemówiłem, przez trzydzieści sekund próbowałem znaleźć słowa i jedyne, o co mogłem zapytać, to dlaczego nie powiedziała mi od razu, że spodziewa się dziecka, że będę miał wnuka.
Jej odpowiedź doprowadziła mnie do łez. Dziewczyna powiedziała, że gdyby została z Andym, dziecko dorastałoby w ciągłych kłótniach, ponieważ babcia nie lubiłaby jego matki. A Maria zawsze marzyła, aby jej dzieci żyły w zgodzie i miłości. Dlatego odeszła.
Ze łzami w oczach zacząłem prosić Marię o przebaczenie za wszystkie moje bzdury. Tuliliśmy się i płakaliśmy, a mały Bohdan przytulił się do mnie. Teraz mam wnuka i jestem najszczęśliwszą babcią.
